Ten wpis jest bardziej osobisty, niż zwykle. Do jego napisania zainspirował mnie jeden z tych „gorszych dni”. Być może borykasz się z podobnymi problemami i może moje słowa dodadzą Ci otuchy. Pozwolą zrozumieć, że rozwój to droga, proces, ciągłe upadanie i podnoszenie się.
Mam nadzieję, że ten artykuł pomoże Ci zrozumieć, że żyjemy w ogromnej iluzji naszych umysłów, która odbiera nam szansę na poczucie się szczęśliwymi. Im wcześniej to pojmiesz, tym wcześniej uczynisz szczęście swoim priorytetem.
Podzielę się tu z Tobą nie tylko moimi przemyśleniami, ale i pewną wyjątkową techniką na połączenie się ze swoją wewnętrzną mądrością, którą stosuję od jakiegoś czasu.
To był weekend – moje urodziny. Wstałam o 5:37, zawinęłam się w koc i podreptałam jeszcze w piżamie na balkon, żeby popatrzeć na wschód słońca. Dzień zaczynał się przepięknie, a ja, patrząc w słońce, czułam w moim ciele tylko jedno – stres…
Czułam silne napięcie i ból w klatce piersiowej, ale nie rozumiałam, dlaczego. Przecież mam wolny dzień, mogę wszystko, nie muszę nic.
Wystarczyła chwila refleksji, żeby zdać sobie sprawę, że znowu to robię. Zapominam o tym, jak piękne mam życie, żyjąc przyszłością i myśląc tylko, co robić, żeby mieć w życiu więcej. Zapominam o tym, że istnieje tylko teraz.
Znowu biorę na siebie zbyt wiele. Znowu jestem dla siebie zbyt surowa i nieobecna w moim życiu. Dopiero był grudzień, a już maj za pasem. Kiedy to przeleciało, gdzie byłam, kiedy to minęło?
Boję się bezczynności i „marnowania czasu”, więc staram się wciąż być zajęta i nie pozwalam sobie odpocząć. Robię za dużo na raz, oczekuję konkretnych rezultatów, które nie przychodzą tak szybko, jakbym chciała.
Stawiam sobie cele i chcę je osiągać, aby udowodnić sobie i innym swoją wartość. Myślałam, że to już za mną, że nikomu nie muszę niczego udowadniać, bo wiem, ile jestem warta. Myślałam, że „już jestem na miejscu”.
Znów przypominam sobie z pokorą, że to jednak ciągła praca…
Żyjemy w iluzji
Zanim przejdę to tego, co zrobiłam, by wrócić do równowagi i do siebie, chcę Cię o coś zapytać.
Jesteś przekonany, że gdybyś miał więcej pieniędzy, spokojniejszą pracę, lepszego partnera, nie miał dzieci, gdybyś miał szczupłe i zdrowe ciało, to byłbyś spokojny i szczęśliwy?
Chcę Ci coś powiedzieć – nie po to, żeby się przechwalać, ale po to, żebyś zrozumiał, że żyjesz w iluzji.
Mogę powiedzieć śmiało, że dziś mam w swoim życiu wszystko, o czym kiedyś marzyłam.
Jestem z najcudowniejszym człowiekiem na Ziemi, którego kocham ponad wszystko. To mój przyjaciel, anioł, moja bratnia dusza.
Mam niewielkie, acz przytulne mieszkanko z widokiem na łąkę, drzewa i mój ukochany wschód słońca.
Mam wystarczająco pieniędzy, by pozwolić sobie na godne życie, ekologiczne jedzenie, dobry telefon, komputer, samochód i rajskie podróże. Stać mnie na przeróżne książki i kursy, dzięki którym codziennie mogę się rozwijać i doskonalić.
Jestem swoim własnym szefem – nie mam nad sobą nikogo, komu muszę raportować swoje wyniki pracy i stresować się, czy mnie zwolni, czy nie. Nie mam też dzieci, więc posiadam całkowitą wolność, jeśli chodzi o zarządzanie moim czasem.
A jakby tego było mało, mam zdrowe, sprawne i elastyczne ciało, które umożliwia mi tak wiele każdego dnia.
Czego można chcieć więcej? Pewnie rozsądnie odpowiesz (a ja całkowicie się z Tobą zgodzę), że dosłownie niczego. Powinnam być szczęśliwa, chodzić wciąż uśmiechnięta i niczym się nie stresować, bo na miłość boską – jakie ja mogę mieć problemy???
Może myślisz nawet, że gdybyś był na moim miejscu, byłbyś najszczęśliwszy i niczego już nie byłoby Ci trzeba. Jeśli jednak, podobnie, jak ja, masz wszystko, czego zawsze chciałeś, bardzo dobrze znasz siebie i ludzką naturę albo czytałeś mój artykuł o wdzięczności (który bardzo Ci polecam), wiesz, że to nieprawda.
Nawet najpiękniejszy człowiek na świecie może wciąż mieć kompleksy, nawet najmądrzejszy człowiek może czuć się niewystarczająco inteligentny, nawet najbogatszy człowiek może nie być usatysfakcjonowany z ilości pieniędzy, które posiada.
Jeśli nasze poczucie własnej wartości jest niskie, zewnętrzne rzeczy (bogactwo, podróże, jedzenie) go nie podniosą. Jeśli nosimy w sobie ranę i pustkę, bo nie otrzymaliśmy miłości w dzieciństwie, zewnętrzne rzeczy tego nie zapełnią. Jeśli wykształciliśmy w sobie niezdrowy perfekcjonizm, nic nigdy nie przyniesie nam satysfakcji (o tym, skąd bierze się w nas niezdrowy perfekcjonizm i jak go uzdrowić, napisałam w tym artykule).
Bardzo szybko przyzwyczajamy się też do tego, co mamy. Zbadano, że u ludzi, którzy wygrywają na loterii, poziom szczęścia przestaje wzrastać po 6 miesiącach, a po roku wraca do poziomu wyjściowego.
Nigdy nie nadchodzi moment wiecznej szczęśliwości i spełnienia, a człowiek wciąż chce więcej. Nie patrzymy na to, ile już mamy, ale ile jeszcze możemy mieć. Wciąż przychodzą nowe problemy i trudności. Wciąż nie wszystko układa się idealnie, więc myślimy, że trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie i tam, gdzie nas nie ma.
Kiedy przychodzą trudne momenty, sama czasem łapię się na tym, że chciałabym rzucić to wszystko i wyjechać. Jak więc widzisz, niezależnie, w jakim miejscu życia jesteśmy, cokolwiek osiągamy, cokolwiek przyjdzie, i tak będzie to za mało. Na czym więc ostatnio postanowiłam się skupić?
Na docenianiu wszystkiego, co jest.
Być szczęśliwym tu i teraz
Pamiętam, jak mówiłam mojemu mężowi, że mamy fajne życie, ale jeszcze brakuje kilku rzeczy. Zdaliśmy sobie jednak sprawę, że czekając na te „kilka rzeczy”, nie doceniamy wystarczająco tego, co już mamy.
Wciąż patrzymy do przodu i wciąż stresujemy się ponad normę. Siedzimy przed komputerami całymi dniami, pracując na „lepsze jutro”, nie widząc, jak wspaniałe jest dziś! A, żeby tego było mało, pozostajemy w poczuciu, że czegoś jednak w naszym życiu brakuje, że jeszcze nie jest ono pełne.
Dotarło do nas, że to bzdura! To historia, którą sobie opowiadamy, zamiast uznać, że nasze życie jest kompletne, szczęśliwe i pełne dokładnie takie, jakie jest. Tu i teraz. Nigdy i nigdzie indziej.
Zapomniałam na moment, że jestem szczęściem. Zapomniałam, że życie samo w sobie jest szczęściem i naturalnym stanem, który człowiek na własne życzenie sobie odbiera. Zapomniałam, że niezależnie od tego, co się dzieje w moim życiu, zawsze mogę wybrać, że chcę być szczęśliwa.
Często pozwalamy naszym myślom czy zewnętrznym sytuacjom odciągać się od poczucia szczęścia. Nauczyłam się, że do szczęścia trzeba umieć powracać, wciąż i na nowo je wybierać.
Dlatego znowu skupiam się, by być tu, gdzie jestem i nie chcieć być nigdzie indziej. Doceniać siebie, wierzyć w swoją wartość. Nie oczekiwać już niczego więcej.
To ciągła praca i ciągłe przypominanie sobie o tym, żeby się zatrzymać.
Nawet w trudnych chwilach, które każdy z nas napotyka, uczę się po prostu być, akceptować siebie i wszystko, co jest – wszystko, co przychodzi i odchodzi.
Nic w życiu nie jest obiecane na zawsze. Zmiana to jedyne, czego możemy być pewni. Za chwilę wszystko może się zmienić, los może się odwrócić i wtedy będziemy żałować, że nie cieszyliśmy się tym, kiedy to było.
Dlaczego najczęściej jest tak, że potrafimy docenić coś dopiero po stracie? Dlaczego nie potrafimy docenić tego, kiedy to jest?
Powodów jest milion – od uzależnienia się od zamartwiania, lęku i negatywnych myśli, przez zaprogramowanie umysłu na niewdzięczność i wyczekiwanie zagrożenia, aż po ciągły niedosyt i chęć przekraczanie swoich granic.
Jednak kluczowy według mnie jest fakt, że nie potrafimy być w momencie obecnym i akceptować go takim, jaki jest. Wciąż chcemy go naprawiać, ulepszać, upiększać. Nie potrafimy zaakceptować życia takim, jakie jest, bo wciąż mamy na siebie „lepszy pomysł”. Zapominamy, że Życie ma szerszą perspektywę i dokładnie wie, co robi.
Czas z tym skończyć. Czas zwolnić. Zatrzymać się. Wziąć głęboki oddech. Zastanowić się, gdzie biegniemy. Czy to, czego chcemy, te wszystkie materialne rzeczy będą nas cieszyć, jeśli w drodze do nich stracimy swoje zdrowie albo nawet życie.
Po co to wszystko?
Wizualizacja na uzyskanie odpowiedzi
Siedząc tego dnia na balkonie, postanowiłam zamknąć oczy i wgłębić się w siebie. Postanowiłam zrozumieć, o czym w tym momencie mojego życia powinnam pamiętać i co jest ważne.
Użyłam mojej ukochanej techniki wizualizacyjnej opartej o twórczą wyobraźnię. Nie jest to jednak zwykła wizualizacja. To technika, która pozwala połączyć się ze swoją wewnętrzną mądrością i uzyskać odpowiedzi na trapiące nas problemy.
Jest dla mnie tak niebywale skuteczna, a jednocześnie tak prosta, że chcę się nią z Tobą podzielić. Aby jednak dobrze Ci posłużyła, musisz się na nią otworzyć, zaufać sobie oraz wszelkim obrazom, które przychodzą. Nie próbować ich modyfikować, lecz podążać za nimi.
Technika twórczej wyobraźni:
- Znajdź spokojne miejsce. Usiądź w komfortowej pozycji i weź kilka głębokich oddechów, aż poczujesz się bardziej zrelaksowany i obecny w danym momencie.
- Wyobraź sobie, że właśnie wyruszasz do miejsca, w którym otrzymasz potrzebne Ci informacje.
- Droga do tego miejsca jest wręcz bajkowa, pełno tam łąk wyścielonych kwiatami i pięknych drzew, odgłosy natury i promienie słońca działają na Ciebie kojąco.
- Wiesz, że zmierzasz do pewnego wyjątkowego domu. Widzisz go już na horyzoncie – jego wygląd naprawdę zachęca, by wejść do środka. Kiedy jesteś na miejscu, wchodzisz przez otwarte drzwi.
- Znalazłeś się właśnie w pełnym światła i przytulnym korytarzu, w którym znajduje się kilkoro drzwi. Nad jednymi z nich wisi tabliczka „Wskazówki i odpowiedzi”.
- Wiesz dobrze, że jeśli je otworzysz i wejdziesz do środka, będzie tam na Ciebie czekała jakaś postać, jakaś rzecz lub coś, co pomoże Ci w rozwiązaniu Twojego problemu. Nie zwlekając, łapiesz za klamkę i otwierasz drzwi.
- Niezależnie, kogo lub co tam zobaczysz i co usłyszysz, nie walcz z tym, nie próbuj niczego zmieniać. Nie wypraszaj osób, których nie chcesz spotkać. Nie zmieniaj obrazów, których nie chcesz widzieć, niech wszystko płynie. Zaufaj swojej wewnętrznej mądrości, która pokazuje Ci to, co powinieneś sobie uświadomić.
- Otwórz się na odbiór informacji. Jeśli spotkałeś jakąś postać, pozwól jej przemówić, a kiedy skończy, podziękuj jej i wyjdź z pokoju.
- Zapamiętaj wszystkie szczegóły, które rzuciły Ci się w oczy podczas spotkania i przy wychodzeniu z domu. Zanotuj kluczowe wskazówki.
- Jeśli czujesz, że nie rozumiesz informacji, które zostały Ci przekazane lub że są one niepełne, zawsze możesz wrócić i poprosić o dalsze wyjaśnienia.
No więc tego dnia po raz kolejny weszłam do pokoju z tabliczką „Wskazówki i odpowiedzi”. Kiedy otworzyłam drzwi, wraz ze mną do pokoju wpadł wiatr. Usłyszałam melodię piosenki „Kolorowy wiatr” z disnejowskiej bajki „Pocahontas”. Pozwoliłam jej zabrzmieć w głowie. Zobaczyłam postać Indianki i usłyszałam fragment piosenki:
To była moja personalna odpowiedź, co jest naprawdę ważne i na czym powinnam skupić się w życiu. Ostatecznie nie liczy się, ile mamy na koncie, jakie posiadamy domy i samochody, jakie ubrania i buty, ale to, jak przeżywamy życie, które mamy, jakimi ludźmi jesteśmy i jaką wartość dajemy z siebie temu światu.
Ludzie nie będą wspominać, jakim autem jeździliśmy i jaki mieliśmy dom, ale na zawsze zapamiętają nas za to, jak czuli się w naszej obecności.
To wciąż trudne dla mnie – zmierzać w jakimś konkretnym kierunku, lecz niczego nie oczekiwać. Cieszyć się samym procesem, zamiast wypatrywać celu. Cały czas uczę się, by dobrze się bawić w drodze i ufać, że wszystko przychodzi w najbardziej odpowiednim czasie oraz formie.
Uświadomienie sobie źródła stresu
To nie był jednak koniec moich działań. Usiadłam przy biurku, wzięłam zeszyt, podzieliłam kartkę podłużną kreską. Po lewej stronie wypisałam, co jest powodem mojego stresu, a po drugiej, jakie widzę rozwiązania.
Co najbardziej obecnie daje mi się we znaki:
- planowanie zbyt wielu rzeczy jednego dnia, co powoduje, że nigdy nie jestem w stanie wykonać wszystkiego i kończę dzień z poczuciem porażki;
- obowiązki, do których się zmuszam i których nie znoszę wykonywać;
- to ciśnienie, żeby mój biznes wystrzelił w kosmos;
- potrzeby ego, które mają na celu udowodnienie sobie i innym swojej wartości;
- ciągła potrzeba robienia czegoś i płynące za tym poczucie bycia leniwym i nieambitnym, kiedy „marnuję” czas.
Co może mnie odstresować:
- hamowanie perfekcjonistycznych zapędów;
- planowanie mniejszej ilości pracy – ustalanie realistycznych celów na dany dzień;
- wyznaczenie jednego kluczowego zadania, które muszę zrobić, aby ten dzień uznać za efektywny – wszystko, co ewentualnie dam radę wykonać potem, będzie wspaniałym dodatkiem;
- zmiana nastawienia do rzeczy, których nie lubię – nie wszystko w biznesie jest proste i przyjemne, czasem trzeba robić to, co właściwe, a nie to, co łatwe;
- docenienie siebie, swoich starań i tego, ile robię codziennie;
- wdzięczność za moje wspaniałe życie i za to, co już mam;
- zatrzymanie się i bycie;
- nieoczekiwanie już niczego więcej – gdybym dosłownie miała teraz odejść, jestem szczęśliwa i spełniona;
- akceptacja tego, co jest i wszystkiego, co czuję;
- przebywanie z moim partnerem, przytulanie się i rozmowy;
- czytanie książek i nauka;
- oglądanie filmów i bajek z dzieciństwa (bo czas, w którym odpoczywam i świetnie się bawię, nigdy nie jest czasem zmarnowanym!);
- więcej dystansu do życia i zabawy!
- skupianie się na tym, co daje mi radość;
- zdrowe jedzenie;
- głębokie oddychanie;
- oglądanie wschodów słońca i przebywanie w naturze;
- pisanie;
- płacz;
- sen;
- ruch, taniec i śpiew.
W kilka minut stworzyłam dla siebie plan doskonały na to, co robić, aby stresować się mniej i zaczęłam uskuteczniać go od razu.
Często myślimy, że wiemy, co nas stresuje, ale dopiero pochylenie się nad tym i wypisanie wszystkiego, co przychodzi, pomaga poukładać sobie to w głowie. Dodatkowo pisanie ma właściwości terapeutyczne, pozwala nam uwalniać emocje, zrozumieć siebie, ale również lepiej zapamiętywać informacje.
Kiedy więc jesteś zestresowany, polecam Ci pisanie. Niekoniecznie musi to być tabelka, którą wykonałam dla siebie. Po prostu pisz, co leży Ci na sercu, aby oczyścić się z zalegających w Tobie emocji. Ja tak uczyniłam i efektem tego jest ten artykuł 🙂
Szczęście to decyzja i stan umysłu
Napisałam tę treść niemal jednym tchem, ale sądzę, że głównym jego celem (oprócz uwolnienia moich emocji) było Ci przekazać, żebyś nie czekał na szczęście, tylko zdecydował, że jesteś szczęśliwy już teraz. Że obydwoje żyjemy w ułudzie, jeśli myślimy, że staniemy się szczęśliwsi, mając ten dom, ten samochód, te pieniądze, tę rajską wyspę, tę wagę i ten wygląd.
To wszystko są wspaniałe rzeczy, ale nigdy trwale nas nie uszczęśliwią, bo szczęście nie znajduje się w rzeczach, lecz pochodzi ze środka.
W żadnym wypadku nie chcę powiedzieć, że pieniądze i rzeczy materialne nie są ważne. Są! Żyjemy w systemie monetarnym, potrzebujemy mieć pieniądze, potrzebujemy więc coś robić, działać, żeby je zarabiać i prowadzić godne życie.
W żadnym wypadku nie chcę też odwieść Cię od marzeń. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze i masz prawdo doświadczyć wszelkich wspaniałości, które oferuje ten świat.
Zapewniam Cię jednak, że znacznie łatwiej będzie Ci żyć, tworzyć i działać z poziomu wdzięczności za życie, zamiast czuć wieczny niedosyt i czekać na szczęście, które nie przyjdzie dopóki tak nie zdecydujesz.
Zróbmy to teraz. Poczujmy się dobrze bez stawiania sobie warunków pod tytułem „gdybym miał/był…, to wtedy byłbym szczęśliwy”. Mamy co jeść, mamy dach nad głową, mamy bliskich ludzi przy sobie, mamy wspaniałe życie do przeżycia.
Dajmy sobie spokój z ciągłymi oczekiwaniami.
Bądźmy po prostu szczęśliwi w tej chwili…
P.S. A kiedy kończyłam pisać ten tekst, nagle, niby „przypadkiem” natknęłam się na słowa: „Uczyń wolność swoim nawykiem. Daj sobie pozwolenie, aby po prostu wyluzować. Oddychaj i bądź wdzięczny„.
Wszechświat jest magiczny 💖🙏
Jeśli całym sercem czujesz, że moje treści poruszają Twoje serce, otwierają Ci oczy i zmieniają Twoje życie, zapraszam Cię do lektury mojej książki.
Znajdziesz w niej ponad 300 stron inspirujących i poszerzających świadomość informacji, ale również praktyk i metod, dzięki którym krok po kroku możesz uzdrowić swoje życie.
Witaj Moniko. Wspaniały wpis, zresztą jak każdy poprzedni, ale ten jest dla mnie szczególny, ponieważ czuję dokładnie to, co Ty. Czytając Twojego bloga mogę się bardzo utożsamić z Tobą, twoimi rozterkami i przemyśleniami. Te wpisy dodają mi otuchy i utwierdzają w przekonaniu, że praca nad sobą i swoim sposobem myślenia to klucz do świadomego i szczęśliwego życia. Dziękuję, że mi w tym pomagasz i życzę Ci wszystkiego, co najlepsze 🙂
Dziękuję Ci bardzo za Twoje słowa 💖 muszę Ci się przyznać, że biłam się z myślami, czy opublikować ten wpis, bo napisałam go dość spontanicznie. W pewnej chwili pomyślałam, czy kogoś, kto jest schorowany lub posiada ciężką sytuację finansową, nie przybije to, co napisałam. Bo owszem, dużo łatwiej jest cieszyć się życiem człowiekowi zdrowemu i mającemu wystarczającą ilość pieniędzy na godne życie. Z drugiej strony wiem, że są ludzie, którzy posiadają gorsze zdrowie niż ja, mniej pieniędzy niż ja, a potrafią być szczęśliwsi. Bo szczęście to perspektywa.
Pomyślałam też, że jednak większość ludzi w naszym kraju ma dobre życie, którego po prostu nie docenia. Mamy solidne i ciepłe domy, dostęp do edukacji, wody, jedzenia. Ogromna część świata nie ma tyle szczęścia. Dlatego wpis opublikowałam i dzięki Tobie wiem, że to była dobra decyzja. Zawsze powtarzam sobie, że gdybym miała pomóc i dodać otuchy choćby jednej osobie, warto 💖 Dziękuję Ci i dobrego dnia!
To ciągle zadziwiające, że Twoje teksty przychodzą zawsze w punk, kiedy potrzebuję przepracować właśnie ten, dany temat, coś mnie trapi i potrzebuję zatrzymania się, oddechu i znalezienia się w pozycji obserwatora, docenienia tego co mam, tego co jest, tego kim jestem i jak żyję. Całym sercem Ci dziękuję, że przy okazji nie tylko Twoje, ale i moje „ścieżki” się prostują i znowu rozwijam skrzydła! Już nie czekam na szczęście, tylko decyduję, że jestem szczęśliwa już, teraz, natychmiast!
Pięknie to napisałaś Kochana i bardzo mnie poruszyłaś 💖🙏 Cieszę się, że moje przemyślenia i doświadczenia są pomocne również dla Ciebie. Szczęście to wybór, którego potrzebujemy dokonywać codziennie. Jesteśmy w tym razem 💖💖💖
Piękny tekst Monia,zawsze wiesz czego mi potrzeba♥️🙏Mam tak wiele, szczęście to Ja😘
Nie mogłabym być szczęśliwsza 💖💖💖
Monia dzięki to bardzo budujący wpis i dla mnie bardzo na czasie.
Teraz gdy świat trochę zwolnił i zmieniło się wiele rzeczy wokół mnie Zrozumiałam że i ja ciągle gdzieś gnam, ciągle patrzę co jurto, co za tydzień, miesiąc, a nie doceniam dnia dzisiejszego tych wielu najprostszych rzeczy z których skład się moje życie i jednocześnie nie potrafię się z nich cieszyć. Więc teraz się zmieniam i cieszę się z drobiazgów: że jestem, czuję, widzę, oddycham, że mam ciepłą kołdrę i bieżącą wodę w kranie. Że jestem zdrowa, że moi bliscy są zdrowi, że jest wiosna i że pada dziś deszcz. Pozdrawiam gorąco.
Tak, tak, tak!!! 💖 Jest tyle powodów do radości, których codziennie decydujemy się nie zauważać. Wybieramy patrzeć tam, gdzie nie wszystko się układa zgodnie z naszym wyidealizowanym obrazem szczęścia. Jak napisałaś, zdrowie, ciepła kołdra, woda, miłość bliskich – tyle naprawdę wystarczy 💖🙏 Nie biegnijmy na oślep goniąc niedoścignione, najważniejsze chwile są teraz, najważniejsi są ludzie, których mamy u boku teraz. Najważniejsze jest teraz 🙏
Dziękuje Ci kochana za podzielenie się swoimi myślami i tym czego doświadczyłaś . Na szczęście jesteśmy ludźmi i każdy z nas miewa takie dni , trzeba tylko wiedzieć ,że możemy sobie na to pozwolić i że to naturalne,nie oceniać bo to ani złe ani dobre poprostu się zadziewa . U mnie podobnie się zadziało i proszę trafiiam na ten wpis , totalnie się pogubiłam już w tym co jest dziś ważne a co może poczekać. Dziękuje, bo wiem ,że nie jestem sama i że nie jestem wyjątkiem w sytuacji w której się znalazłam . Cudownego i pięknego życia Ci życzę :;) Pozdrawiam serdecznie . Ela
Całkowicie się z Tobą zgadzam! Takie dni przychodzą i nic w nich złego, ani dobrego. One po prostu są – zmuszają nas do refleksji nad sobą, mogą zmobilizować nas do zmian, tak, jak zmobilizowały mnie.
Codziennie muszę przypominać sobie, co jest ważniejsze – praca czy spędzenie czasu z bliskimi, czyste mieszkanie czy zadbanie o siebie.
To są wybory, których musimy dokonywać codziennie. I właśnie z tej perspektywy lepiej jest żyć, jakby miało nie być jutra – wtedy naprawdę zmieniają się człowiekowi priorytety. Buziaki 💖
Mimi, naprawdę niesamowite jest to, że zawsze w momencie, w którym z czymś się mierzę – pojawiasz mi się Ty. Zupełnym przypadkiem, gdzieś niechcący. Masz kojący wpływ 🙂
Przypadek? Nie istnieje moja droga! Wszechświat wie, co dobre dla Ciebie 😀 Dziękuję za ciepłe słowo i ściskam mocno 💖💖💖
Fajnie Cię mieć <3 Chociaż wirtualnie (póki co). Ale to się zmieni! 🙂
Moniko- dziękuję za ten wpis. Jestem już na takim etapie życia, że teoretycznie nie muszę gnać, spieszyć się, a ciągle mam poczucie, że coś muszę, powinnam, że marnuję czas. Zatrzymałam się nad Twoimi słowami i uświadomiłam sobie, że za mało dopuszczam do siebie poczucie szczęścia, mimo, że wiem, że je mam. Nadal przeważa troska- nie, nie o rzeczy materialne. Wciąż jednak mam poczucie, że mogłoby być lepiej, pogodniej….. Przyrzekłam sobie, że od dzisiaj bardziej przytulę szczęście i pogodę ducha. Dzięki Tobie 🙂
Kochana, nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczy 💖 Dziękuję za Twoje słowa. Obyśmy obydwie codziennie potrafiły wybrać szczęście teraz, zamiast szukać go w przyszłości, która nigdy nie nadchodzi. Niech to będzie dobry dzień 💖💖💖 Ściskam!
Bardzo piękne i mądre słowa, które dlatego tak bardzo trafiają do serca, bo są prawdą! Dobrze raz na jakiś czas to sobie przypomnieć, bo w biegu życia często zapominamy o tak podstawowych rzeczach. Dziękuję że o tym przypominasz!
Dziękuję Asiu 💖🙏 Za każdym razem, kiedy wychodzimy z równowagi, warto przypomnieć sobie, ile mamy, powrócić do wdzięczności i zrozumieć, że koniec końców wszystko jest dobrze 💖💖💖 Wszystko jest takie, jakie miało być. Ściskam!
Cudowny blog
Dziękuję 🙏❤
dla mnie Twój blog jest balsamem dla duszy, oazą spokoju, chwilą relaksu.
Dziękuję z całego serca Kochana 💖🙏
Hej Monia, staram sie czytac wszystko na temat szczescia bo potrzebuje go teraz jak nigdy. Wlasnie jestem w trakcie rozwodu z zona ktora kocham ponad zycie, mamy 2 codownych dzieci razem ale brakuje mi Nas. Ciagle patrze wstecz na to co bylo bo byl to najlepszy okres w moim zyciu a teraz nie potrafie nawet wstac z lozka bo bol straty mnie przygniata do ziemi z kazda sekunda bardziej… pozdrawiam
Cześć Piotrku. Wiesz, jest mi po prostu tak przykro, że cierpisz… W takich chwilach marzę o tym, żeby mieć moc zabierania bólu od kogoś, kto już tyle wycierpiał. Ale niestety nie mam takiej mocy 🙁 Jedyne, co mogę Ci powiedzieć, to żebyś pomimo wszystko pozwolił sobie na tę rozpacz po stracie. To nic złego, że czujemy w sercu żałobę. Żałoba nie jest zarezerwowana tylko dla tych, którzy opuszczają ten świat na zawsze. Żal za utraconą miłością jest normalną, zdrową reakcją każdego człowieka i musimy sobie pozwolić ten żal i ból wyrazić, bo jeśli go stłumimy, on kiedyś wyjdzie na wierz w znacznie gorszej formie.
Napisałam w mojej książce „Przypomnij sobie, kim jesteś naprawdę”: „Już samo wyrażenie bólu po stracie, wypłakanie emocji, wewnętrzna zgoda na odczuwanie żałoby, gniewu, złości i jakiejkolwiek trudnej emocji towarzyszącej temu zdarzeniu, pozwala szybciej uporać się z tym doświadczeniem, szybciej je „przeboleć” i wrócić do normalności”.
Tak więc pozwól sobie czuć to, co czujesz i być w miejscu, w którym potrzebujesz być, bo niemal każdy człowiek na Twoim miejscu przeżywa to bardzo podobnie. Nie jesteś w tym sam…
Moim życzeniem dla Ciebie jest, żebyś pobył ze sobą, miał do siebie współczucie i był dla siebie dobry w tym trudnym czasie, dbał o siebie, pozwolił sobie odczuwać wszystko, co przychodzi, choć to takie trudne, a potem wstał i uwierzył, że pomimo, że to Cię spotkało, nadal zasługujesz na miłość i szczęście. Twoje życie nadal trwa i wierzę, że to, co najlepsze, jest wciąż przed Tobą.
Kocham Twoje dobre serce, szanuję Cię i współodczuwam z Tobą. Wierzę też, że czasem Wszechświat zabiera od nas pewnych ludzi, żeby zrobić miejsca na tych, którzy naprawdę są dla nas i zostaną przy nas. Niech tak się stanie 💖🙏
Moniko, dzisiaj trafiłam na Twój blog i wiem, że na pewno przeczytam wszystkie artykuły. Zaczęłam od tego o szczęściu i jestem nim zachwycona. Na szczęście takie spojrzenie na szczęście i umiejętność cieszenia się tym, co mam nie są mi obce, ale tych przypomnień i takich artykułów nigdy nie dość żeby nie wypaść z kursu. Jest listopad, za oknem szaro, buro i ponuro ale ja czuję się szczęśliwa bo umiem docenić to co mam. I jestem wdzięczna za takie osoby jak Ty, którym się chce pisać aby inni mieli co czytać. Dziękuję za Twój wysiłek <3 <3
Cześć Ula 😀 Dziękuję Ci Kochana za tyle pięknych słów! Cieszę się, że potrafisz docenić swoje życie, bo to właśnie wdzięczność (za te najmniejsze rzeczy) sprawia, że nasze życie jest naprawdę piękne i pełne. A im bardziej jesteś wdzięczna, tym więcej dobra otrzymasz i tego Ci życzę 🙂 Ściskam całym serduchem 💖🙏