Szczęście to stan umysłu – nawet człowiek, który ma w życiu wszystko, może czuć się nieszczęśliwy

szczęście to stan umysłu

Ten wpis jest bardziej osobisty, niż zwykle. Do jego napisania zainspirował mnie jeden z tych „gorszych dni”. Być może borykasz się z podobnymi problemami i może moje słowa dodadzą Ci otuchy. Pozwolą zrozumieć, że rozwój to droga, proces, ciągłe upadanie i podnoszenie się.

Mam nadzieję, że ten artykuł pomoże Ci zrozumieć, że żyjemy w ogromnej iluzji naszych umysłów, która odbiera nam szansę na poczucie się szczęśliwymi. Im wcześniej to pojmiesz, tym wcześniej uczynisz szczęście swoim priorytetem.

Podzielę się tu z Tobą nie tylko moimi przemyśleniami, ale i pewną wyjątkową techniką na połączenie się ze swoją wewnętrzną mądrością, którą stosuję od jakiegoś czasu.


To był weekend – moje urodziny. Wstałam o 5:37, zawinęłam się w koc i podreptałam jeszcze w piżamie na balkon, żeby popatrzeć na wschód słońca. Dzień zaczynał się przepięknie, a ja, patrząc w słońce, czułam w moim ciele tylko jedno – stres

Czułam silne napięcie i ból w klatce piersiowej, ale nie rozumiałam, dlaczego. Przecież mam wolny dzień, mogę wszystko, nie muszę nic.

Wystarczyła chwila refleksji, żeby zdać sobie sprawę, że znowu to robię. Zapominam o tym, jak piękne mam życie, żyjąc przyszłością i myśląc tylko, co robić, żeby mieć w życiu więcej. Zapominam o tym, że istnieje tylko teraz.

Znowu biorę na siebie zbyt wiele. Znowu jestem dla siebie zbyt surowa i nieobecna w moim życiu. Dopiero był grudzień, a już maj za pasem. Kiedy to przeleciało, gdzie byłam, kiedy to minęło?

Boję się bezczynności i „marnowania czasu”, więc staram się wciąż być zajęta i nie pozwalam sobie odpocząć. Robię za dużo na raz, oczekuję konkretnych rezultatów, które nie przychodzą tak szybko, jakbym chciała.

Stawiam sobie cele i chcę je osiągać, aby udowodnić sobie i innym swoją wartość. Myślałam, że to już za mną, że nikomu nie muszę niczego udowadniać, bo wiem, ile jestem warta. Myślałam, że „już jestem na miejscu”.

Znów przypominam sobie z pokorą, że to jednak ciągła praca

Żyjemy w iluzji

Zanim przejdę to tego, co zrobiłam, by wrócić do równowagi i do siebie, chcę Cię o coś zapytać.

Jesteś przekonany, że gdybyś miał więcej pieniędzy, spokojniejszą pracę, lepszego partnera, nie miał dzieci, gdybyś miał szczupłe i zdrowe ciało, to byłbyś spokojny i szczęśliwy?

Chcę Ci coś powiedzieć – nie po to, żeby się przechwalać, ale po to, żebyś zrozumiał, że żyjesz w iluzji.

Mogę powiedzieć śmiało, że dziś mam w swoim życiu wszystko, o czym kiedyś marzyłam.

Jestem z najcudowniejszym człowiekiem na Ziemi, którego kocham ponad wszystko. To mój przyjaciel, anioł, moja bratnia dusza.

Mam niewielkie, acz przytulne mieszkanko z widokiem na łąkę, drzewa i mój ukochany wschód słońca.

Mam wystarczająco pieniędzy, by pozwolić sobie na godne życie, ekologiczne jedzenie, dobry telefon, komputer, samochód i rajskie podróże. Stać mnie na przeróżne książki i kursy, dzięki którym codziennie mogę się rozwijać i doskonalić.

Jestem swoim własnym szefem – nie mam nad sobą nikogo, komu muszę raportować swoje wyniki pracy i stresować się, czy mnie zwolni, czy nie. Nie mam też dzieci, więc posiadam całkowitą wolność, jeśli chodzi o zarządzanie moim czasem.

A jakby tego było mało, mam zdrowe, sprawne i elastyczne ciało, które umożliwia mi tak wiele każdego dnia.

Czego można chcieć więcej? Pewnie rozsądnie odpowiesz (a ja całkowicie się z Tobą zgodzę), że dosłownie niczego. Powinnam być szczęśliwa, chodzić wciąż uśmiechnięta i niczym się nie stresować, bo na miłość boską – jakie ja mogę mieć problemy???

Może myślisz nawet, że gdybyś był na moim miejscu, byłbyś najszczęśliwszy i niczego już nie byłoby Ci trzeba. Jeśli jednak, podobnie, jak ja, masz wszystko, czego zawsze chciałeś, bardzo dobrze znasz siebie i ludzką naturę albo czytałeś mój artykuł o wdzięczności (który bardzo Ci polecam), wiesz, że to nieprawda.

Nawet najpiękniejszy człowiek na świecie może wciąż mieć kompleksy, nawet najmądrzejszy człowiek może czuć się niewystarczająco inteligentny, nawet najbogatszy człowiek może nie być usatysfakcjonowany z ilości pieniędzy, które posiada.

Jeśli nasze poczucie własnej wartości jest niskie, zewnętrzne rzeczy (bogactwo, podróże, jedzenie) go nie podniosą. Jeśli nosimy w sobie ranę i pustkę, bo nie otrzymaliśmy miłości w dzieciństwie, zewnętrzne rzeczy tego nie zapełnią. Jeśli wykształciliśmy w sobie niezdrowy perfekcjonizm, nic nigdy nie przyniesie nam satysfakcji (o tym, skąd bierze się w nas niezdrowy perfekcjonizm i jak go uzdrowić, napisałam w tym artykule).

Bardzo szybko przyzwyczajamy się też do tego, co mamy. Zbadano, że u ludzi, którzy wygrywają na loterii, poziom szczęścia przestaje wzrastać po 6 miesiącach, a po roku wraca do poziomu wyjściowego.

Nigdy nie nadchodzi moment wiecznej szczęśliwości i spełnienia, a człowiek wciąż chce więcej. Nie patrzymy na to, ile już mamy, ale ile jeszcze możemy mieć. Wciąż przychodzą nowe problemy i trudności. Wciąż nie wszystko układa się idealnie, więc myślimy, że trawa jest bardziej zielona po drugiej stronie i tam, gdzie nas nie ma.

szczęście to stan umysłu

Kiedy przychodzą trudne momenty, sama czasem łapię się na tym, że chciałabym rzucić to wszystko i wyjechać. Jak więc widzisz, niezależnie, w jakim miejscu życia jesteśmy, cokolwiek osiągamy, cokolwiek przyjdzie, i tak będzie to za mało. Na czym więc ostatnio postanowiłam się skupić?

Na docenianiu wszystkiego, co jest.

Być szczęśliwym tu i teraz

Pamiętam, jak mówiłam mojemu mężowi, że mamy fajne życie, ale jeszcze brakuje kilku rzeczy. Zdaliśmy sobie jednak sprawę, że czekając na te „kilka rzeczy”, nie doceniamy wystarczająco tego, co już mamy.

Wciąż patrzymy do przodu i wciąż stresujemy się ponad normę. Siedzimy przed komputerami całymi dniami, pracując na „lepsze jutro”, nie widząc, jak wspaniałe jest dziś! A, żeby tego było mało, pozostajemy w poczuciu, że czegoś jednak w naszym życiu brakuje, że jeszcze nie jest ono pełne.

Dotarło do nas, że to bzdura! To historia, którą sobie opowiadamy, zamiast uznać, że nasze życie jest kompletne, szczęśliwe i pełne dokładnie takie, jakie jest. Tu i teraz. Nigdy i nigdzie indziej

szczęście to stan umysłu

Zapomniałam na moment, że jestem szczęściem. Zapomniałam, że życie samo w sobie jest szczęściem i naturalnym stanem, który człowiek na własne życzenie sobie odbiera. Zapomniałam, że niezależnie od tego, co się dzieje w moim życiu, zawsze mogę wybrać, że chcę być szczęśliwa.

Często pozwalamy naszym myślom czy zewnętrznym sytuacjom odciągać się od poczucia szczęścia. Nauczyłam się, że do szczęścia trzeba umieć powracać, wciąż i na nowo je wybierać.

Dlatego znowu skupiam się, by być tu, gdzie jestem i nie chcieć być nigdzie indziej. Doceniać siebie, wierzyć w swoją wartość. Nie oczekiwać już niczego więcej.

To ciągła praca i ciągłe przypominanie sobie o tym, żeby się zatrzymać.

Nawet w trudnych chwilach, które każdy z nas napotyka, uczę się po prostu być, akceptować siebie i wszystko, co jest – wszystko, co przychodzi i odchodzi.

Nic w życiu nie jest obiecane na zawsze. Zmiana to jedyne, czego możemy być pewni. Za chwilę wszystko może się zmienić, los może się odwrócić i wtedy będziemy żałować, że nie cieszyliśmy się tym, kiedy to było.

Dlaczego najczęściej jest tak, że potrafimy docenić coś dopiero po stracie? Dlaczego nie potrafimy docenić tego, kiedy to jest?

Powodów jest milion – od uzależnienia się od zamartwiania, lęku i negatywnych myśli, przez zaprogramowanie umysłu na niewdzięczność i wyczekiwanie zagrożenia, aż po ciągły niedosyt i chęć przekraczanie swoich granic.

Jednak kluczowy według mnie jest fakt, że nie potrafimy być w momencie obecnym i akceptować go takim, jaki jest. Wciąż chcemy go naprawiać, ulepszać, upiększać. Nie potrafimy zaakceptować życia takim, jakie jest, bo wciąż mamy na siebie „lepszy pomysł”. Zapominamy, że Życie ma szerszą perspektywę i dokładnie wie, co robi.

Czas z tym skończyć. Czas zwolnić. Zatrzymać się. Wziąć głęboki oddech. Zastanowić się, gdzie biegniemy. Czy to, czego chcemy, te wszystkie materialne rzeczy będą nas cieszyć, jeśli w drodze do nich stracimy swoje zdrowie albo nawet życie.

Po co to wszystko?

Wizualizacja na uzyskanie odpowiedzi

Siedząc tego dnia na balkonie, postanowiłam zamknąć oczy i wgłębić się w siebie. Postanowiłam zrozumieć, o czym w tym momencie mojego życia powinnam pamiętać i co jest ważne.

Użyłam mojej ukochanej techniki wizualizacyjnej opartej o twórczą wyobraźnię. Nie jest to jednak zwykła wizualizacja. To technika, która pozwala połączyć się ze swoją wewnętrzną mądrością i uzyskać odpowiedzi na trapiące nas problemy.

Jest dla mnie tak niebywale skuteczna, a jednocześnie tak prosta, że chcę się nią z Tobą podzielić. Aby jednak dobrze Ci posłużyła, musisz się na nią otworzyć, zaufać sobie oraz wszelkim obrazom, które przychodzą. Nie próbować ich modyfikować, lecz podążać za nimi.

Technika twórczej wyobraźni:

  1. Znajdź spokojne miejsce. Usiądź w komfortowej pozycji i weź kilka głębokich oddechów, aż poczujesz się bardziej zrelaksowany i obecny w danym momencie.
  2. Wyobraź sobie, że właśnie wyruszasz do miejsca, w którym otrzymasz potrzebne Ci informacje.
  3. Droga do tego miejsca jest wręcz bajkowa, pełno tam łąk wyścielonych kwiatami i pięknych drzew, odgłosy natury i promienie słońca działają na Ciebie kojąco.
  4. Wiesz, że zmierzasz do pewnego wyjątkowego domu. Widzisz go już na horyzoncie – jego wygląd naprawdę zachęca, by wejść do środka. Kiedy jesteś na miejscu, wchodzisz przez otwarte drzwi.
  5. Znalazłeś się właśnie w pełnym światła i przytulnym korytarzu, w którym znajduje się kilkoro drzwi. Nad jednymi z nich wisi tabliczka „Wskazówki i odpowiedzi”.
  6. Wiesz dobrze, że jeśli je otworzysz i wejdziesz do środka, będzie tam na Ciebie czekała jakaś postać, jakaś rzecz lub coś, co pomoże Ci w rozwiązaniu Twojego problemu. Nie zwlekając, łapiesz za klamkę i otwierasz drzwi.
  7. Niezależnie, kogo lub co tam zobaczysz i co usłyszysz, nie walcz z tym, nie próbuj niczego zmieniać. Nie wypraszaj osób, których nie chcesz spotkać. Nie zmieniaj obrazów, których nie chcesz widzieć, niech wszystko płynie. Zaufaj swojej wewnętrznej mądrości, która pokazuje Ci to, co powinieneś sobie uświadomić.
  8. Otwórz się na odbiór informacji. Jeśli spotkałeś jakąś postać, pozwól jej przemówić, a kiedy skończy, podziękuj jej i wyjdź z pokoju.
  9. Zapamiętaj wszystkie szczegóły, które rzuciły Ci się w oczy podczas spotkania i przy wychodzeniu z domu. Zanotuj kluczowe wskazówki.
  10. Jeśli czujesz, że nie rozumiesz informacji, które zostały Ci przekazane lub że są one niepełne, zawsze możesz wrócić i poprosić o dalsze wyjaśnienia.

No więc tego dnia po raz kolejny weszłam do pokoju z tabliczką „Wskazówki i odpowiedzi”. Kiedy otworzyłam drzwi, wraz ze mną do pokoju wpadł wiatr. Usłyszałam melodię piosenki „Kolorowy wiatr” z disnejowskiej bajki „Pocahontas”. Pozwoliłam jej zabrzmieć w głowie. Zobaczyłam postać Indianki i usłyszałam fragment piosenki:

szczęście to stan umysłu

To była moja personalna odpowiedź, co jest naprawdę ważne i na czym powinnam skupić się w życiu. Ostatecznie nie liczy się, ile mamy na koncie, jakie posiadamy domy i samochody, jakie ubrania i buty, ale to, jak przeżywamy życie, które mamy, jakimi ludźmi jesteśmy i jaką wartość dajemy z siebie temu światu.

Ludzie nie będą wspominać, jakim autem jeździliśmy i jaki mieliśmy dom, ale na zawsze zapamiętają nas za to, jak czuli się w naszej obecności.

To wciąż trudne dla mnie – zmierzać w jakimś konkretnym kierunku, lecz niczego nie oczekiwać. Cieszyć się samym procesem, zamiast wypatrywać celu. Cały czas uczę się, by dobrze się bawić w drodze i ufać, że wszystko przychodzi w najbardziej odpowiednim czasie oraz formie.

Uświadomienie sobie źródła stresu

To nie był jednak koniec moich działań. Usiadłam przy biurku, wzięłam zeszyt, podzieliłam kartkę podłużną kreską. Po lewej stronie wypisałam, co jest powodem mojego stresu, a po drugiej, jakie widzę rozwiązania.

Co najbardziej obecnie daje mi się we znaki:

  • planowanie zbyt wielu rzeczy jednego dnia, co powoduje, że nigdy nie jestem w stanie wykonać wszystkiego i kończę dzień z poczuciem porażki;
  • obowiązki, do których się zmuszam i których nie znoszę wykonywać;
  • to ciśnienie, żeby mój biznes wystrzelił w kosmos;
  • potrzeby ego, które mają na celu udowodnienie sobie i innym swojej wartości;
  • ciągła potrzeba robienia czegoś i płynące za tym poczucie bycia leniwym i nieambitnym, kiedy „marnuję” czas.

Co może mnie odstresować:

  • hamowanie perfekcjonistycznych zapędów;
  • planowanie mniejszej ilości pracy – ustalanie realistycznych celów na dany dzień;
  • wyznaczenie jednego kluczowego zadania, które muszę zrobić, aby ten dzień uznać za efektywny – wszystko, co ewentualnie dam radę wykonać potem, będzie wspaniałym dodatkiem;
  • zmiana nastawienia do rzeczy, których nie lubię – nie wszystko w biznesie jest proste i przyjemne, czasem trzeba robić to, co właściwe, a nie to, co łatwe;
  • docenienie siebie, swoich starań i tego, ile robię codziennie;
  • wdzięczność za moje wspaniałe życie i za to, co już mam;
  • zatrzymanie się i bycie;
  • nieoczekiwanie już niczego więcej – gdybym dosłownie miała teraz odejść, jestem szczęśliwa i spełniona;
  • akceptacja tego, co jest i wszystkiego, co czuję;
  • przebywanie z moim partnerem, przytulanie się i rozmowy;
  • czytanie książek i nauka;
  • oglądanie filmów i bajek z dzieciństwa (bo czas, w którym odpoczywam i świetnie się bawię, nigdy nie jest czasem zmarnowanym!);
  • więcej dystansu do życia i zabawy!
  • skupianie się na tym, co daje mi radość;
  • zdrowe jedzenie;
  • głębokie oddychanie;
  • oglądanie wschodów słońca i przebywanie w naturze;
  • pisanie;
  • płacz;
  • sen;
  • ruch, taniec i śpiew.

W kilka minut stworzyłam dla siebie plan doskonały na to, co robić, aby stresować się mniej i zaczęłam uskuteczniać go od razu.

Często myślimy, że wiemy, co nas stresuje, ale dopiero pochylenie się nad tym i wypisanie wszystkiego, co przychodzi, pomaga poukładać sobie to w głowie. Dodatkowo pisanie ma właściwości terapeutyczne, pozwala nam uwalniać emocje, zrozumieć siebie, ale również lepiej zapamiętywać informacje.

Kiedy więc jesteś zestresowany, polecam Ci pisanie. Niekoniecznie musi to być tabelka, którą wykonałam dla siebie. Po prostu pisz, co leży Ci na sercu, aby oczyścić się z zalegających w Tobie emocji. Ja tak uczyniłam i efektem tego jest ten artykuł 🙂

Szczęście to decyzja i stan umysłu

Napisałam tę treść niemal jednym tchem, ale sądzę, że głównym jego celem (oprócz uwolnienia moich emocji) było Ci przekazać, żebyś nie czekał na szczęście, tylko zdecydował, że jesteś szczęśliwy już teraz. Że obydwoje żyjemy w ułudzie, jeśli myślimy, że staniemy się szczęśliwsi, mając ten dom, ten samochód, te pieniądze, tę rajską wyspę, tę wagę i ten wygląd.

To wszystko są wspaniałe rzeczy, ale nigdy trwale nas nie uszczęśliwią, bo szczęście nie znajduje się w rzeczach, lecz pochodzi ze środka.

W żadnym wypadku nie chcę powiedzieć, że pieniądze i rzeczy materialne nie są ważne. Są! Żyjemy w systemie monetarnym, potrzebujemy mieć pieniądze, potrzebujemy więc coś robić, działać, żeby je zarabiać i prowadzić godne życie.

W żadnym wypadku nie chcę też odwieść Cię od marzeń. Zasługujesz na wszystko, co najlepsze i masz prawdo doświadczyć wszelkich wspaniałości, które oferuje ten świat.

Zapewniam Cię jednak, że znacznie łatwiej będzie Ci żyć, tworzyć i działać z poziomu wdzięczności za życie, zamiast czuć wieczny niedosyt i czekać na szczęście, które nie przyjdzie dopóki tak nie zdecydujesz.

szczęście to stan umysłu

Zróbmy to teraz. Poczujmy się dobrze bez stawiania sobie warunków pod tytułem „gdybym miał/był…, to wtedy byłbym szczęśliwy”. Mamy co jeść, mamy dach nad głową, mamy bliskich ludzi przy sobie, mamy wspaniałe życie do przeżycia.

Dajmy sobie spokój z ciągłymi oczekiwaniami.

Bądźmy po prostu szczęśliwi w tej chwili…

P.S. A kiedy kończyłam pisać ten tekst, nagle, niby „przypadkiem” natknęłam się na słowa: „Uczyń wolność swoim nawykiem. Daj sobie pozwolenie, aby po prostu wyluzować. Oddychaj i bądź wdzięczny„.

Wszechświat jest magiczny 💖🙏


Jeśli całym sercem czujesz, że moje treści poruszają Twoje serce, otwierają Ci oczy i zmieniają Twoje życie, zapraszam Cię do lektury mojej książki.

Znajdziesz w niej ponad 300 stron inspirujących i poszerzających świadomość informacji, ale również praktyk i metod, dzięki którym krok po kroku możesz uzdrowić swoje życie.

przypomnij sobie, kim jesteś naprawdę książka ebook

25 komentarzy

  1. Ewelina 28 kwietnia 2020
    • Monika BodyClean 29 kwietnia 2020
  2. Alina 29 kwietnia 2020
    • Monika BodyClean 29 kwietnia 2020
  3. Anonim 29 kwietnia 2020
    • Monika BodyClean 29 kwietnia 2020
  4. Danuta 29 kwietnia 2020
    • Monika BodyClean 29 kwietnia 2020
  5. Ela 29 kwietnia 2020
    • Monika BodyClean 29 kwietnia 2020
  6. Kaja 29 kwietnia 2020
    • Monika BodyClean 29 kwietnia 2020
      • Kaja 29 kwietnia 2020
  7. Grażyna 29 kwietnia 2020
    • Monika BodyClean 30 kwietnia 2020
  8. Asia 11 października 2020
    • Monika BodyClean 12 października 2020
  9. Paula 12 maja 2021
    • Monika BodyClean 12 maja 2021
  10. Teresa 28 lipca 2021
    • Monika BodyClean 28 lipca 2021
  11. Piotrek 31 lipca 2021
    • Monika BodyClean 2 sierpnia 2021
  12. Urszula 27 listopada 2021
    • Monika BodyClean 29 listopada 2021

Zostaw komentarz