„Welcome to Miami” rozbrzmiewało w moich uszach, kiedy po raz pierwszy wjeżdżaliśmy do miasta słońca. Jadąc z lotniska do mieszkania naszego dobrego znajomego, nie wiedziałam, na czym skupić wzrok. Woda, jachty, szklane wieżowce, palmy… Czułam ogromne emocje, bo wiedziałam, że spełnia się moje kolejne wielkie marzenie…
Miami mnie nie zawiodło. Jest dokładnie takim miejscem, jakie znałam z ekranu. Jako miasto przybrzeżne, łączy w sobie piękno morskiego krajobrazu i imponującą wielkomiejską architekturę. Jestem oficjalnie zakochana w Miami i pomimo, że odwiedziłam je już dwukrotnie, nie zamierzam na tym poprzestać 🙂
Zarówno wysokie budynki, jak i temperatury są niewątpliwie znakiem rozpoznawczym Miami. Jest nim również biała piaszczysta plaża, dbałość o czystość otoczenia, nowoczesność, luksus, ale przede wszystkim niezwykle przyjaźni i otwarci ludzie z różnych kultur.
„I love your shirt!” – usłyszał mój mąż (ubrany w dość oryginalną koszulkę) od dziewczyny przechodzącej obok 🙂 Czy to nie jest wspaniałe, kiedy zupełnie obcy człowiek uśmiecha się do Ciebie na ulicy i bezinteresownie kieruje w Twoją stronę miłe słowa? To jedna z wielu pozytywnych rzeczy, których nauczyła mnie podróż po Stanach Zjednoczonych i którą staram się coraz śmielej rozsiewać po Polsce.
Ale wróćmy do pięknego Miami.
Miami Downtown – ścisłe centrum miasta
Naszą przygodę z Miami rozpoczęliśmy od Miami Downtown, a dokładnie dzielnicy biznesowej Brickell, gdzie na 26 piętrze mieszkał nasz znajomy. Dystrykt finansowy jest skupiskiem największych międzynarodowych banków i korporacji. Większość budynków mieszkalnych w tej okolicy posiada „udogodnienia” w postaci basenów, siłowni, saun czy sal kinowych, nie wspominając oczywiście o klimatyzacji.
Budynki są bardzo wysokie, również z racji drogiej i ciągle zmniejszającej się powierzchni budowlanej. Dlatego rosną w górę, zamiast wszerz. Oto kilka ujęć z naszego budynku i najbliższej okolicy.
Bayside Marketplace i Bayfront Park
Oprócz siedzib międzynarodowych przedsiębiorstw oraz drogich hoteli możemy pospacerować tutaj wśród palm, posłuchać lokalnej muzyki lub zatracić się w szale zakupów.
W Bayside znajduje się cały przekrój sklepów, od tych mniejszych z pamiątkami w stylu „I love Miami” aż po luksusowe marki, więc każdy znajdzie tutaj coś dla siebie. Można napić się kawy lub mohito w knajpkach i barach, zjeść smaczne lody czy spróbować kuchni z różnych stron świata.
Obok dość zatłoczonego Bayside znajduje się malutki, acz malowniczy park miejski Bayfront Park. Tam często mają miejsca przeróżne imprezy kulturalne, koncerty czy zbiorowe zajęcia sportowe (np. jogi).
Miami Beach, dzielnica South Beach i Ocean Drive
Po przeglądnięciu biznesowej architektury oraz małym „ukulturowieniu” przyszedł czas na piasek i upragniony relaks na plaży. Miami Beach to nie (jak mogłoby się wydawać) nazwa plaży, a zupełnie odrębne miasto leżące na wyspie. My odwiedziliśmy południową dzielnicę oraz plażę – South Beach. Czysta woda, biały piasek i gorące słońce…
Po plażowym wypoczynku przespacerowaliśmy się główną ulicą Ocean Drive, która biegnie wzdłuż plaży. Jest to nie tylko skupisko budynków w stylu art deco i luksusowych sklepów, ale również restauracji, knajp oraz klubów.
My mieliśmy szansę wieczorną porą udać się tu do Mango’s. To miejsce jest niesamowitą hybrydą tanecznego klubu i restauracji, gdzie dodatkowo można zobaczyć wspaniałe występy utalentowanych ludzi z całego świata. Polecam! Jest na co popatrzeć 😉
Miami – wakacje życia
Myślę, że do odwiedzenia Miami nie muszę nikogo namawiać. Zapierające dech widoki i morski krajobraz, luksusowe posiadłości, jachty i samochody, zadbani i szczęśliwi ludzie sprawili, że Miami pozostanie na zawsze w moim sercu. Aha, no i jedzenie też…
A tu nocna panorama – jakość zdjęcia mogłaby być lepsza, ale i tak robi wrażenie.
Oprócz cudownych miejsc, które opisałam wyżej, warte uwagi są również takie dzielnice Miami, jak Little Havana („kubańskie Miami”), Key Biscayne (najbogatsza dzielnica Miami i Crandon Park Beach, uznawana za najpiękniejszą plażę w Miami) oraz Coconut Grove (piękna okolica, tropikalna roślinność i wyjątkowe posiadłości – parę zdjęć poniżej).
Po Miami najlepiej jest poruszać się samochodem. W centrum jest dostępna również bezpłatna, bardzo nowoczesna, przeszklona i całkowicie zautomatyzowana kolejka Miami Metromover, która kursuje co kilka minut i okrąża ścisłe centrum w czasie 11 minut.
Jeśli chodzi o parking na South Beach, polecam 7th Street Car Park (270 7th St, Miami Beach, FL 33139), płaciliśmy 2$/h.
Zimorodkom polecam noszenie ze sobą swetra, gdyż w gorącym Miami klimatyzacja w pomieszczeniach hula na maksa. Można zamarznąć – przynajmniej ja zamarzałam 😀
No i na koniec, dla tych, którzy marzą o rejsie po wyspach Karaibskich (nasz opisałam tutaj), Port of Miami to popularny terminal dla takich wycieczkowców. Można wtedy połączyć zwiedzanie Miami z cudownym rejsem. Czy to nie brzmi jak idealny plan na wakacje życia?