Co łączy Las Vegas i Wielki Kanion? Niewątpliwie ekstremalne temperatury! To był nasz kolejny punkt na trasie, do którego dotarliśmy samolotem wprost ze słonecznego Miami w stanie Floryda.
Słyszeliście powiedzenie: „What happens in Vegas, stays in Vegas”? Musieliśmy sprawdzić, czy miasto grzechu i światowa stolica rozrywki faktycznie zasługuje na te określenia. Werdykt – zdecydowanie tak!
Rozpusta i szaleństwa mają miejsce głównie na Las Vegas Strip, czyli prawie 7-kilometrowym odcinku Las Vegas Boulevard, gdzie usytuowane są jedne z największych światowych hoteli, luksusowe restauracje, kluby i kasyna.
W „normalnym świecie” mężczyzna bez koszulki z otwartą puszką piwa w ręku nie zostałby wpuszczony do luksusowego hotelu. Nie w Vegas! Picie alkoholu na ulicach, skąpe i wyzywające stroje oraz niczym nieskrępowane zachowania to normalka na ulicach tego miasta. Jednocześnie wszystko odbywa się tu w sympatycznej atmosferze. Nie doświadczyliśmy żadnej nieprzyjemnej czy niebezpiecznej sytuacji w Vegas. Ludzie są w fantastycznych nastrojach, co powoduje, że czujesz się tam swobodnie – czujesz się wolny!
Inny rodzaj wolności poczujesz w Wielkim Kanionie. Nieograniczona przestrzeń, niepowtarzalna rzeźba krajobrazu i poczucie, jakby stało się na czubku świata.
Zapraszam do obejrzenia tych miejsc zza mojego obiektywu.
Las Vegas – the Strip
Niesamowite w Las Vegas jest to, że można tutaj wejść do każdego hotelu i zobaczyć jego wyjątkowe luksusowe wnętrza, ale również skorzystać ze zbawiennej klimatyzacji. Zwiedzanie w temperaturze 40 stopni to wyzwanie. Przejście kilkuset metrów czasem graniczy z cudem.
Dlatego część miasta zwiedziliśmy w ciągu dnia, drugą część w nocy. Las Vegas i tak wygląda imponująco o każdej porze.
Hotele i kasyna od wewnątrz również robią wrażenie – ostrzegam, że w niektórych kasynach zabronione jest fotografowanie stołów w trakcie gry. Ochroniarz może prosić o usunięcie zdjęcia z aparatu.
I Las Vegas nocą.
Całym sercem polecam skorzystanie z High Rollera, czyli diabelskiego młyna czy też koła widokowego/obserwacyjnego, z którego można zobaczyć piękną panoramę. Bilety są dostępne również online. My, jak zawsze, wybraliśmy porę wieczorną, kiedy miliony świateł migocą w całym mieście. Robi wrażenie, prawda?
Znany z „Kac Vegas” Ceasars Palace.
Fremont Street Experience, czyli „stara część” Vegas
„Stara część” brzmi troszkę komicznie, bo Las Vegas ma niewiele ponad 100 lat, ale Fremont było pierwszą brukowaną ulicą i niejako centrum miasta, z kasynami i innymi rozrywkami. Zdecydowanie polecam zwiedzenie tej części nocą. Migające szyldy, banery oraz ogromny ekran o długości 460 metrów o łukowatej formie robią wrażenie.
Wielki Kanion Kolorado – Grand Canyon (South Rim)
Zaledwie 4 godziny snu nie zniechęciły nas do tej wycieczki. Punkt 6 rano stawiliśmy się na parkingu podziemnym hotelu Bellagio, gdzie odebrał na bus. Kierunek – Grand Canyon, South Rim, czyli południowa część Wielkiego Kanionu.
Zwiedzaliśmy samodzielnie, bez przewodnika. Samo obejście tej części Parku zajęło nam ponad 2 godziny. Upał był niebywały (bez wody ani rusz!), ale widoki zrekompensowały wszystko! Zdjęcia tego nie oddają, Kanion trzeba zobaczyć na własne oczy.
Podobało się? Zainspirowani? No to wyrabiamy wizę i do dzieła 🙂
A my po zwiedzeniu Las Vegas i Wielkiego Kanionu wynajętym samochodem pognaliśmy do Kalifornii, gdzie o zachodzie słońca przywitał nas ogromny napis „Hollywood”. Ale o tym następnym razem 🙂