Widzę, jak ludzie ukrywają prawdziwych siebie za maskami i fasadami w obawie, że zostaną ocenieni i odrzuceni. Widzę, jak ludzie ogromnie cierpią, nie mogąc wyrazić prawdziwych siebie.
Chodzą po tym świecie przerażeni, nieufni, zamknięci na innych, upatrując wroga w każdym człowieku. Sama tam byłam, sama to przeszłam i nadal jestem na drodze mojego uzdrawiania.
I poczułam silną potrzebę wyrażenia uczuć, emocji i przemyśleń, które przychodzą do mnie w związku z tym bliskim dla mnie tematem.
Dziś wiem, że żaden człowiek nie będzie szczęśliwy, jeśli nosi w sobie wstyd za samego siebie i przekonanie o tym, że to, kim jest naprawdę, jest nieakceptowane, niechciane i niewystarczające. Wiem, że nikt z nas nie zazna szczęścia tak długo, jak długo będzie udawał kogoś, kim nie jest i nie zacznie żyć autentycznie.
Więc jeśli czujesz, że Twoim życiem rządzi lęk, przymus i obawa o to, co pomyślą na Twój temat inni ludzie; jeśli czujesz, że już nie wiesz nawet, kim jesteś i czego chcesz; jeśli czujesz, że nie tylko tracisz wewnętrzną równowagę, radość, ale i sens życia, to chodź ze mną.
Pokażę Ci prawdę o ludzkim cierpieniu, która może stać się Twoją drogą do wyzwolenia.
Dwie kluczowe potrzeby każdego człowieka: więź i autentyczność
Dr Gabor Maté niezwykle trafnie określił, że każdy człowiek na świecie posiada dwie kluczowe potrzeby.
Pierwszą z nich jest więź. Małe dziecko po urodzeniu jest całkowicie bezradne i na łasce innego człowieka. Żeby przetrwać, potrzebuje pomocy. Odrzucenie opiekuna równa się w tym przypadku śmierć. Dlatego najbardziej w życiu od początku pragniemy więzi, kontaktu z drugim człowiekiem i jego miłości. Od początku uczymy się, że żeby przetrwać i żeby nasze potrzeby były zaspokajane, potrzebujemy innych ludzi.
Drugą potrzebą jest autentyczność, czyli wyrażanie prawdziwego siebie, swoich myśli, emocji, potrzeb, zachowań.
Ale co się dzieje, kiedy rodzic mówi dziecku: „Przestań płakać”, „Nie zachowuj się tak, przynosisz wstyd”, „Nie myśl o głupotach i zabawie, tylko skup się na nauce”, „Nie smuć się”, „Bądź grzeczny”?
Jaki to jest komunikat dla dziecka?
Że to, jakie to dziecko jest, nie jest ok. Że to, co czuje, myśli, robi, nie jest w porządku i nie jest akceptowane przez opiekuna, od którego dziecko zależy.
Wtedy rodzi się w tym małym człowieku konflikt pomiędzy byciem autentycznym, a byciem kochanym. Ale jaki wybór w tym konflikcie ma małe dziecko? Czy ono naprawdę ma wybór?
Nie.
Żeby móc przeżyć, musi zdradzić i zrezygnować z siebie. Musi przestać być sobą i udawać kogoś innego, żeby otrzymać miłość innych, na której zależy mu najmocniej i której potrzebuje, żeby przetrwać.
To właśnie dlatego od małego odcinaliśmy się od swoich pragnień, swoich potrzeb i uczuć – żeby zadowolić innych. Na skutek tego dziś nie tylko nie wiemy już, czego chcemy, ale przede wszystkim nie wiemy, kim jesteśmy.
Ceną odcinania się od siebie i ukrywania prawdziwego siebie jest ogromny ból i głęboki smutek, ale również poczucie życia w niewoli. Do tego dochodzi ogromny wstyd za siebie, poczucie winy i utrata wiary w swoją wartość, bo wychodzimy z założenia, że skoro rodzice i inni ludzie nie akceptowali nas w całości takimi, jakimi byliśmy, to coś musi być z nami nie tak.
Na skutek tego nie potrafimy nawiązywać głębokich i szczerych relacji w przeświadczeniu, że gdyby ktoś poznał nas naprawdę, nigdy nie obdarzyłby nas przyjaźnią czy miłością, dlatego zakładamy maski i nie odsłaniamy przed druga osobą prawdziwego siebie.
Nie okazujemy prawdziwych uczuć i emocji, nie rozmawiamy szczerze o naszym bólu, a nasze związki budujemy nie na solidny gruncie autentyczności, ale na glinie, która robi się grząska przy pierwszej burzy i kłótni. Zamiast odkryć przed sobą swoją wrażliwość, swoje uczucia, rany i to, co naprawdę jest w nas, uciekamy z takiej relacji przy pierwszej lepszej okazji.
Powoli z roku na rok coraz bardziej zaczynamy zamykać się w sobie i bać się świata, tak zaczynamy tracić naszą pewność siebie i wewnętrzną równowagę. A że nie jesteśmy zaprojektowani do życia w samotności i kłamstwie, zaczynamy doświadczać ogromnego bólu istnienia, który popycha nas w ramiona uzależnień i prowadzi do psychicznej i fizycznej dysharmonii (czyli chorób duszy i ciała).
Cierpienie to żaden wstyd – nie jesteś w nim sam
Jeśli nadal wstydzisz się odsłaniać prawdziwego siebie i mówić o tym, co się w Tobie dzieje w obawie, że ludzie Cię odrzucą, to chcę Ci coś powiedzieć: już jesteś dorosły i nie umrzesz od odrzucenia…
Nawet jeśli jedni ludzie Cię odrzucą, to znajdą się inni, którzy Cię zaakceptują.
Niestety żyjemy w społeczeństwach, które oddzielają nas od siebie zamiast łączyć. Każdy z nas czuje, jakby cierpiał w samotności, a cierpienie to nie jest indywidualna sprawa, to problem całego naszego społeczeństwa.
Czego się wstydzisz? Swojego uzależnienia? Swoich trudnych stanów psychicznych i emocjonalnych? Twoich fizycznych dolegliwości i chorób? A może wstydzisz się swojej seksualności? Może nie czujesz się dobrze ze swoją płcią?
Co sprawia, że ukrywasz siebie przed światem i udajesz kogoś, kim nie jesteś, umierając przy tym w środku?
Uzależnienia
Mamy w naszym społeczeństwie uzależnienia uznawane za gorsze i bardziej wstydliwe, jak alkohol, narkotyki, hazard, seks i pornografia lub mniej wstydliwe, jak jedzenie, palenie, internet, social media, tv.
Są też takie, które są uznawane za pozytywne, jak praca, trening fizyczny czy… medytacja. Tak, medytacja. Na tle wszystkich innych uzależnień wygląda, jak wybawienie, ale jeśli jest stosowana po to, żeby uciec przed sobą samym i bólem w środku, nie różni się w swojej istocie od reszty.
Ale co jeśli Ci powiem, że nie masz skłonności do uzależnień, a jedynie ogromne pragnienie, by przestać cierpieć i uciec od bólu?
Chcę Ci powiedzieć coś ważnego. Po pierwsze – można śmiało powiedzieć, że każdy człowiek na tym świecie jest od czegoś uzależniony. Jako ludzie, uwielbiamy czuć się dobrze, a nie znosimy cierpieć, więc zrobimy wszystko, żeby poczuć się choć odrobinę lepiej i choćby na małą chwilę zapomnieć o bólu…
Jeśli zmagasz się z jakimś uzależnieniem, to nie dlatego, że coś z Tobą czy z Twoim mózgiem jest nie tak. Że masz „skłonność do uzależnień zapisaną w genach”. Nie, nie jesteś zepsuty ani wadliwy. To nie jest też, jak wielu twierdzi, Twój wybór. Uzależnienie to nie jest świadomy wybór.
Fakt jest jeden. Źródłem Twojego uzależniania jest OGROMNY WEWNĘTRZNY BÓL. Cierpienie, z którym nikt nie pomógł Ci się uporać i z którym na tylko znane Ci sposoby próbujesz radzić sobie sam…
Nie walcz z uzależnieniem, bo to nie ono jest problemem. To tylko sposób, w jaki starasz się ukoić ból czy od niego odpocząć… To Twój mechanizm obronny i wszystko, co potrafisz na dany moment zrobić najlepiej, żeby chociaż trochę ukoić siebie i mniej cierpieć. Zapomnieć…
Chcę Ci przekazać, że nie jesteś inny od milionów ludzi, którzy poprzez odurzanie i odrętwianie siebie, bycie wciąż zajętym i odciętym od siebie próbują radzić sobie z cierpieniem.
Mówi Ci to osoba, która lata zmagała się z uzależnieniem od jedzenia i cierpiała na zaburzenia odżywiania (w tym bulimię i ortoreksję). O tym, jak się od tego problemu uwolniłam, piszę dokładnie w artykule: „Kompulsywne objadanie – jak uwolnić się od jedzenia”.
Pod tym artykułem czytelnicy pytali mnie o namiary na osoby, które mogłyby im pomóc z tym problemem i kiedy dałam jednej osobie informacje, gdzie może zgłosić się po pomoc, odpisała mi:
Wtedy moje serce pękło. Zobaczyłam, że ludzie są w stanie ryzykować swoje zdrowie i życie, byleby nie być za to ocenieni i byleby nie dowiedziano się o tym, że mają wewnętrzne problemy i nie są perfekcyjni.
Coś Ci powiem Kochanie. NIKT NIE JEST PERFEKCYJNY. Każdy z nas ukrywa się za fałszywą maską, żeby pokazać innym „lepszą” wersję siebie. Idziemy ulicą udając pewnych siebie, niezależnych i szczęśliwych, a w środku jesteśmy małymi zranionymi dziećmi łkającymi z bólu.
Proszę, nie rób sobie tego. Już wystarczy cierpienia, wystarczy udawania i uciekania od siebie.
To żaden wstyd być uzależnionym! To żaden wstyd robić wszystko, żeby przestać cierpieć. Nawet jeśli ranisz przy tym siebie, czy innych, to nie jest Twoja wina. To nie Ty pierwszy zadałeś sobie rany, które dzisiaj krwawią i które próbujesz koić tylko tak, jak umiesz…
Nosisz w sobie ból, bo ktoś kiedyś źle Cię potraktował. Kto to był? Rodzice, którzy Cię nie szanowali, bili Cię, terroryzowali, przeklinali na Ciebie, obrażali Cię? A może nie okazywali Ci miłości, której tak mocno potrzebuje każdy z nas? A może któryś z rodziców był zbyt zajęty sobą, zestresowany, może Cię zostawił, albo wcześnie odszedł z tego świata? A może byłeś prześladowany w szkole, molestowany, wykorzystywany przez innych ludzi?
Nie wstydź się tego! To, jak ktoś Cię traktował, nie świadczy o Tobie, ale o nim!
Przestań się obwiniać o coś, co nie było Twoim wyborem, a co popchnęło Cię w ramiona Twojego uzależnienia. Nie wstydź się przyznać do cierpienia, nie wstydź się poprosić o pomoc, bo to uratuje Ci życie.
Trudne stany psychiczne i fizyczne
Z czym się obecnie zmagasz? Masz głęboką depresję? A może depresję na przemian z manią? Tracisz kontakt z rzeczywistością? Zdiagnozowano u Ciebie schizofrenię, psychozę, zaburzenia osobowości, zaburzenia lękowe, obsesyjno-kompulsywne?
A może Twoje życie jest podszyte niepokojem, ciągłym rozpamiętywaniem przeszłości albo zamartwianiem o przyszłość, chronicznym zmęczeniem, bólami różnych części ciała, których przyczyny medycyna nie potrafi odnaleźć?
Czujesz, jakbyś był popsuty, nie czujesz się dobrze w sobie i myślisz, że to Twoja wina?
To powiem to znowu. TO NIE JEST TWOJA WINA.
Nie jesteś zepsuty, nie masz problemów psychicznych, dlatego, że coś jest nie tak z Twoim mózgiem czy z Tobą. To, jaki dzisiaj jesteś, jest Twoją reakcją obronną na trudne doświadczenia, które Cię spotkały…
Mówi Ci to osoba, która bała się ludzi i ich opinii do tego stopnia, że dawała sobie wchodzić na głowę i pomiatać sobą w przekonaniu, że nie zasługuje na nic dobrego; która notorycznie się zamartwiała i pisała w głowie najczarniejsze scenariusze; przeszła ogromne załamanie, doświadczała napadów paniki, lęków i stanów depresyjnych i która przez większość życia uważała się za nic niewartą, wstydziła się wszystkiego, co z nią związane: swojego wyglądu, swojej inteligencji, swojej osobowości.
Wstydziłam się siebie do tego stopnia, że nie chciałam być sobą i zaczęłam kwestionować powód swojego istnienia, bo skoro czułam się nic niewarta, to po co w ogóle tu jestem? Jaki Życie ma pożytek ze mnie – człowieka, który niczego cennego do niego nie wnosi?
Czułam, jak tracę sens życia i czułam, jak umieram w środku.
Ze swojego doświadczenia mogę powiedzieć Ci jedno. Jesteś ZMĘCZONY nie dlatego, że jesteś słaby, ale dlatego, że próbowałeś być silny zbyt długo… I zbyt długo dusiłeś swoje problemy w sobie, aż te problemy zaczęły dusić Ciebie.
Kiedyś moja znajoma ze studiów napisała do mnie:
Popłakałam się i nie mogłam się przez jakiś czas pozbierać… Ogarnęła mnie taka złość i niezrozumienie, dlaczego cudowni ludzie, którzy zasługują na cudowne życie, muszą przechodzić przez piekło tylko dlatego, że uwierzyli w nieprawdę o sobie, a potem wstydzą się siebie, nie czują swojej wartości i chcą odebrać sobie życie…
Jednak kiedy się otrząsnęłam, jeszcze bardziej zmotywowało mnie to, żeby takim cudownym ludziom, jak Ty, pomagać… Sprawić, żebyś potrafił zobaczyć w sobie to piękno, którego z jakiegoś powodu nie potrafisz lub nie chcesz uznać… I żebyś zrozumiał, że ból, który w Tobie jest, nie jest Twoją winą i nie należy do Ciebie. Że został Ci zadany przez innych ludzi, a teraz Ty nosisz jego ciężar.
Seksualność
Moja klientka jest osobą homoseksualną, która przez politykę panującą w Polsce, ale przede wszystkim przez rodzinę, która nie chciała jej seksualności zaakceptować, wyjechała z kraju, żeby ułożyć sobie życie od nowa.
Na jednej z naszych sesji powiedziała mi coś, co złamało mi serce. Powiedziała: „Monia, ludzie mówią, że tłumią w sobie tyle złości, gniewu, wściekłości. Ja przez większość mojego dorosłego życia musiałam tłumić swoją radość”.
W czasie, kiedy jej rodzina i znajomi obwieszczali, że znaleźli dziewczynę, czy chłopaka, że się zaręczyli, że wzięli ślub, że spodziewają się dziecka, ona nie mogła powiedzieć nikomu o tym, jak poznała swoją partnerkę, jak wzięła z nią ślub, że kupiły razem dom i starają się o dziecko.
Musiała zduszać w sobie najpiękniejsze momenty jej życia, bo w głowie słyszała słowa, które jej matka wykrzyczała do niej, kiedy przyznała się do swojej seksualności. Oprócz wielu obraźliwych słów, usłyszała wtedy coś, z czego nie mogła otrząsnąć się całe lata i co nie pozwalało jej w pełni cieszyć się jej życiem. Usłyszała od matki: „Nigdy nie będziesz szczęśliwa, krzywdząc swoją rodzinę”.
Te słowa były dla niej, jak klątwa, która powodowała, że żyła jakby obok siebie. Jakaś część niej nie chciała tego życia, bo wiedziała, że ludzie, którzy „wydali ją na ten świat”, nie chcą jej takiej zaakceptować.
Dziś pracujemy nad tym, żeby ta dziewczyna mogła poczuć, że zasługuje na szczęście i że jej seksualność dla nikogo nie powinna być powodem ataku na nią i krzywdzenia jej, zwłaszcza, że to nigdy nie był jej wybór! Klientka przez długie lata obwiniała swoją seksualność o to, jak wiele jej zabrała i jak zniszczyła jej zdrowie, doprowadzając ją do depresji i alkoholizmu.
Mój znajomy jest gejem i powiedział mi, ile przykrości spotkało go z tego powodu. Ile razy był obrażany i jak został z tego powodu pobity tak mocno, że wylądował w szpitalu. Opowiadał mi, jak wielu ludzi popada z tego powodu w depresję i popełnia samobójstwa, a jak wielu żyje w ukryciu i samotności, nigdy nie wyjawiając światu prawdy albo wiąże się z osobami, których nie kocha i zakłada rodziny, tylko po to, żeby inni ich nie osądzali. Ich całe życie jest kłamstwem, a oni umierają z bólu, bo nie mogą wyrazić prawdziwych siebie i tego, co w nich jest.
Podobnie jest z ludźmi, którzy nie czują się sobą, bo po urodzeniu otrzymali etykietę chłopczyka lub dziewczynki i byli zmuszani grać tę rolę całe życie, w sercu czując się kimś innym. Proces zmiany płci jest niewyobrażalnie trudny, nie tylko dlatego, że musimy oskarżyć swoich własnych rodziców w sądzie o to, że przypisali nam niewłaściwą płeć. Ludzie z tego powodu są odrzucani przez swoje rodziny, wyrzucani z pracy i dyskryminowani. Cierpią niewyobrażalnie psychicznie i u nich również występuje wysokie ryzyko popełnienia samobójstwa.
Ludzie, którzy nie żyją w swojej prawdzie, czują głęboki smutek, żałobę. Każdego dnia umierają w środku dlatego, że nigdy nie mieli życia, które byłoby prawdziwie ich. Żyją często w kłamstwie, w poczuciu wstydu i w lęku. W ogromnym bólu wypływającym z tego, że czują, że nie mają prawa być prawdziwym sobą…
I kiedy patrzę na cierpienie tych ludzi wzbiera we mnie ogromny smutek, a jednocześnie gigantyczna złość, którą postanowiłam wykorzystać na jawne stawanie w ich obronie.
Ludzie odrzucają homoseksualizm i transseksualizm z jednej strony dlatego, że to dla nich coś nieznanego, przez co niezrozumiałego. Dla mnie to też kiedyś było nowe i niezrozumiałe, a dziś jest w pełni zrozumiałe, akceptowane i piękne. Potrafię zrozumieć, że można kochać drugiego człowieka bez względu na jego płeć i cieszę się, że już tak wiele robi się dla społeczności LGBTQ+.
Religia wciąż przekazuje, że seksualność inna niż heteroseksualność jest wbrew woli Boga. Jak coś, co istnieje na tym świecie z mocy Siły, którą nazywamy Bogiem, Wszechświatem, Naturą, Życiem, może być przeciwko woli tej Siły, która to stworzyła? Ludzie, którzy tak twierdzą, negują nieomylność Boga i zarzucają mu błąd.
Homoseksualność ani transseksualizm nie są wyborem. Kiedy pewna terapeutka powiedziała mojej klientce, że to jej wybór, moja klientka wpadła we wściekłość, bo gdyby mogła wybrać, wolałaby mieć męża, trójkę dzieci, być akceptowana przez swoich bliskich i nie przechodzić przez to piekło na ziemi.
Jakie my mamy prawo negować rzeczywistość drugiego człowieka? Jak możemy podważać wolę tej Siły, która nas stworzyła? Jakie brzemię zrzucamy na człowieka, który myśli, że coś jest z nim nie tak, podczas gdy to nigdy nie był jego wybór…
Chcę tylko powiedzieć jedną ważną rzecz dla wszystkich homofobów, którzy może to czytają. Badania pokazały, że mężczyźni, którzy deklarowali się jako radykalni przeciwnicy homoseksualizmu i przynależeli np. do środowisk antygejowskich, wykazywali silniejsze podniecenie seksualne na widok scen seksualnych z udziałem dwóch mężczyzn niż mężczyźni, którzy nie mieli nic przeciwko homoseksualistom.
Często osoby, które wykazują nienawiść i agresję w stosunku do tej społeczności, robią to dlatego, że sami nie są w stanie zaakceptować tego w sobie. To w psychologii nazywa się mechanizmem projekcji, kiedy obwiniamy, atakujemy czy po prostu nie akceptujemy innych ludzi za cechy, zachowania, których nie akceptujemy w sobie.
Jeśli chcesz się negatywnie wypowiadać na temat ludzi o innej seksualności, jeśli chcesz negować ich prawo do szczęścia, miłości, zakładania związków i rodziny, to wiedz, że jesteś w złym miejscu i proszę, żebyś opuścił moją przestrzeń.
I powiem jeszcze, że wielu z nas wolałoby być wychowywanymi przez dwóch ojców, czy dwie mamy – ludzi, którzy przeszli przez tyle trudności, tyle formalności i tak rozpaczliwie pragnęli mieć dziecko, żeby móc je kochać i wychować na tolerancyjnego, otwartego człowieka, niż w „normalnej”, a najczęściej dysfunkcyjnej rodzinie, którą jest niemal każda rodzina – gdzie dzieci są bite, albo obrażane, nieszanowane, gdzie muszą żyć z uzależnieniami czy problemami psychicznymi rodziców, rodzicami oziębłymi i niedostępnymi emocjonalnie, nieobecnymi, którzy są ze sobą nieszczęśliwi, zaabsorbowani swoimi problemami i żyją w ogromnym konflikcie, który jest głęboką traumą dla dzieci.
Nie sugeruję bynajmniej, że każda para homoseksualna jest kochająca, a każda para heteroseksualna jest dysfunkcyjna. To, co chcę tu podkreślić, to to, że dla prawidłowego rozwoju dziecka nie ma znaczenia tak bardzo płeć rodzica, jak miłość i wsparcie, jakie otrzymuje od swojego opiekuna od pierwszych lat życia, które są kluczowe dla rozwoju tego dziecka.
Dr Gabor Maté mówi, że trzy pierwsze lata rozwoju dziecka są najważniejsze. I w tym czasie nie ma to absolutnie znaczenia, czy dziecko dostanie tę miłość od dwóch mam, dwój ojców, samotnej mamy, czy samotnego taty. Jeśli dostanie prawdziwą miłość i opiekę od rodzica, to ma lepszy start w życie niż 2/3 ludzi na tym świecie, których według badań dotykają traumy wynikające z zaniedbywania w domu, które w dorosłości objawiają się poprzez uzależnienia, depresję i wszelkie choroby ciała i duszy.
Jestem naprawdę zmęczona segregowaniem życia na lepsze i gorsze, zmęczona tym, że człowiek biały czuje się lepszy niż człowiek o innym kolorze skóry, że jeden człowiek czuje się lepszy od człowieka o innym wyznaniu czy seksualności, a w końcu, że czuje się lepszy i ważniejszy niż zwierzęta mieszkające na tej ziemi. Moglibyśmy żyć w jedności, komunii, pomagać sobie, szanować i wspierać siebie, ale zaczęliśmy z sobą walczyć i dzielić siebie na tych lepszych i gorszych. Kiedy to się skończy?
Kiedy zrozumiemy, że wszyscy jesteśmy jednym Życiem, które w nas płynie i które chciało nas wszystkich i właśnie takich, jakimi jesteśmy…
Pozwól sobie pomóc
Z jakiegokolwiek powodu dziś cierpisz i wstydzisz się siebie, chcę Ci powiedzieć, że dla mnie jesteś pięknym człowiekiem, któremu inni ludzie zadali ogromny ból.
Trudno mi pogodzić się z tym, że jesteśmy stygmatyzowani, etykietowani przez swoje cierpienie i wynikające z tego uzależnienia, nierównowagę psychiczną i fizyczną, a na tej podstawie niesprawiedliwie oceniani, dyskryminowani, wykluczani.
Trudno jest mi się pogodzić z tym, że człowiek jest tak arogancki, żeby czuć, że ma prawo odbierać godność i rujnować życie innego człowieka. Naklejać komuś łatkę „zaburzonego”, „chorego psychicznie”, „nienormalnego” i gorszych, których nawet nie jestem w stanie tu napisać, zadając mu tym ogromne cierpienie.
Ale ja jestem tu po to, żeby Ci powiedzieć, że jesteś kochany, akceptowany i chciany. Nawet jeśli nie przez swoją rodzinę, czy obcych ludzi, którzy Cię oceniają, a sami skrywają siebie pod maską i udają kogoś, kim nie są, to jesteś kochany przez coś większego – coś czego Ty i ja jesteśmy częścią.
Niezależnie, czy zmagasz się z uzależnieniem, z psychiczną czy fizyczną nierównowagą, bólem z powodu niezrozumienia Twojej seksualności, to proszę Cię o coś.
Przestań się wstydzić siebie sam przed sobą. Czas zrozumieć, że jesteś dla siebie najważniejszym człowiekiem, bo to Ty żyjesz w sobie, dlatego Twoje własne wsparcie, Twoje własne słowa współczucia są dla Ciebie najważniejsze i zamiast siebie krytykować, wstydzić się siebie i niszczyć, potrzebujesz swojego własnego współczucia, swojej własnej akceptacji i wsparcia.
Ale coś Ci powiem i to nie pochodzi ode mnie, lecz od ludzi, którzy próbowali popełnić samobójstwo, ale zostali uratowani, a dziś są wdzięczni za drugą szansę. To pochodzi od ludzi uzależnionych, którym udało się wyjść z uzależnienia. Ich rada to: „Powiedz komuś o swoim cierpieniu. Nie trzymaj tego w sobie”.
Powiedz innym, że cierpisz, bo choć myślisz, że jesteś w tym sam, absolutnie nie jesteś. Nie masz się czego wstydzić i nie masz się o co obwiniać. Żyjemy w świecie, w którym ból jest nieunikniony! Ale ma też dla Ciebie dobrą wiadomość – kiedy przestaniesz wstydzić się siebie i swojego cierpienia, zaczniesz zdrowieć.
Twoje życie jest ważne, nawet jeśli czujesz się sam, czujesz, że nikogo nie obchodzisz, to nieprawda. Tak niestety często czuje się cierpiący człowiek. Ale zaufaj mi, że jeśli odważysz się przed kimś otworzyć i powiedzieć, przez co przechodzisz, poczujesz, że kogoś to obchodzi.
Mnie Twoje życie obchodzi, w innym wypadku nie poświęcałbym swojego czasu, którego prawie nie mam, na to, żeby o tym wszystkim napisać. Twoje życie ma znaczenie i, proszę, zawalcz o siebie.
Zwrócenie się o pomoc czy powierzenie komuś swoich sekretów, znalezienie wsparcia w drugim człowieku może być Twoją dźwignią w uzdrowieniu. Mówię to z własnego doświadczenia i doświadczenia innych. Inni ludzie potrafią zrobić dla nas tak wiele dobrego i pomóc nam wstać, kiedy nam już brakuje sił i wiary…
Zwróć się do kogoś znajomego, ale nie wstydź się też zwrócić o pomoc do specjalisty, bo niestety nie jesteśmy uczeni, jak radzić sobie ze swoim własnym cierpieniem. Każdy ze specjalistów ma obowiązek zachować pełną poufność. Znajdź też grupę wsparcia, bo gwarantuję Ci, że takie grupy potrafią zmienić życie!
Człowiek najbardziej na świecie pragnie więzi, przynależności, akceptacji, zrozumienia i wyrażenia prawdziwego siebie. Gwarantuję Ci, że wszystko to będziesz mógł zrobić i poczuć wśród osób, które rozumieją Twój ból, bo też go przeżywają. One spojrzą na Ciebie po ludzku, bez osądzania, z empatią i współczuciem wynikającym z ich własnego doświadczenia. To dla wielu znaczy wszystko. Najgorsze, co możesz dla siebie zrobić, to tkwić w swoim bólu sam i zatruwać się nim każdego dnia, dusząc go w sobie.
Proszenie o pomoc nie jest słabością. Pokazuje, jak silnie jesteśmy zdeterminowani, żeby walczyć o własne życie i zdrowie. Niestety nie jesteśmy uczeni ani przez rodziców, ani przez szkołę, jak radzić sobie ze swoimi emocjami, swoim bólem i cierpieniem. Potrzebujemy wsparcia ludzi, którzy albo przeszli przez to samo albo przynajmniej wsparcia tych, którzy są wytrenowani w tym, żeby pomagać.
I choć może bardzo się boisz, to chcę Ci powiedzieć, że jestem z Ciebie taka dumna. Że pomimo tego ciężaru, który nosisz, nadal tu jesteś, nadal się trzymasz, pomimo tych trudnych uczuć i ran, które są w Tobie. Jesteś wojownikiem o wielkim sercu, wiem to!
Nie pozwól innym ludziom zniszczyć życia, które płynie w Tobie. Życie chciało się przejawić poprzez Ciebie właśnie tak. Choć to, co przeżywasz, jest trudne, ufaj, że za tym jest coś więcej.
Masz prawo tu być, masz miejsce w tym świecie, więc idź przez życie z podniesioną głową.
Steve Maraboli powiedział kiedyś: „Nie możesz pozwalać ludziom na to, aby wzbudzali w Tobie strach. Nie możesz przez całe życie próbować uszczęśliwiać innych. Nie możesz iść przez życie, zamartwiając się tym, co inni pomyślą. Niezależnie od tego, czy chodzi o Twoje włosy, ubrania, to, co mówisz, czujesz, w co wierzysz i co posiadasz. Nie możesz pozwolić, aby osądy innych powstrzymały Cię przed byciem sobą. Bo jeśli tak się stanie, nie będziesz już sobą. Będziesz tym, kim ludzie chcą, żebyś był”.
Uzdrów swój ból i bądź światłem dla innych
Wszystkich nas łączy ból, który sprawia, że nasze życie staje się nie do zniesienia. Niezależnie od tego, czy to ból za utraconą miłością rodzica, której nie doświadczaliśmy w dzieciństwie, brak poczucia bezpieczeństwa, czy niemożność wyrażania prawdziwego siebie w tym świecie, wielu z nas cierpi do takiego stopnia, że myśli o dokonaniu lub dokonuje samobójstwa… I to wcale nie chodzi o to, że ludzie nie chcą żyć. Chodzi o to, że nie widzą innego sposobu, jak zatrzymać ten ból.
Matt Haig napisał: „Samobójstwo nie jest egoistyczne. Samobójstwo to śmierć spowodowana chorobą zwaną depresją. To jej końcowy symptom. Ostateczne załamanie się pod ciężarem nie do wytrzymania. Samobójstwo to tragedia. Jeśli nigdy nie byłeś na jego skraju, spróbuj nie oceniać czegoś, czego nie rozumiesz”.
Chcę Ci powiedzieć, że istnieje inny sposób. Jest wiele osób, które miało myśli i próby samobójcze, ale po poszerzaniu swojej świadomości oraz uzyskaniu odpowiedniej pomocy dziś cieszą się, że dostały kolejną szansę. Wiem, że Ty też możesz być tą osobą!
Proszę, odważ się uzdrowić źródło swojego bólu, żebyś mógł powrócić do życia i do siebie…
Jada Pinkett Smith powiedziała pięknie: „Nie masz się czym podzielić, jeśli przez nic nie przeszedłeś”.
Na mojej drodze najbardziej pomogli mi ludzie, którzy mieli odwagę mówić otwarcie o swoim cierpieniu. Najbardziej w moim zdrowieniu wsparli mnie ci, którzy mieli odwagę mniej lub bardziej publicznie przyznać się do swoich uzależnień, trudnych stanów psychicznych, do swoich błędów, słabości i ran. Na mojej drodze uratowali mnie ludzie, którzy pokazali mi, że nie jestem sama w swoim bólu, że nie jestem inna, gorsza…
Dlatego na mojej drodze obiecałam sobie, że będę odsłaniać swoją wrażliwość i swoje rany, żeby pokazać innym, że nie są sami w swoim cierpieniu i że nie mają się czego wstydzić.
Nie wiesz nawet, jak bardzo możesz pomóc innym poprzez swoje świadectwo. Jeśli swoją historią pomożesz choćby jednemu człowiekowi, Twoja praca jest wykonana. Właśnie uczyniłeś ten świat lepszym miejscem… Możemy być światłem dla innych, jeśli tylko się odważymy…
Ja dziś nie tylko mam zdrową relację z jedzeniem, ale przede wszystkim znam swoją wartość i zależy mi na sobie. Dzięki temu, że mam do siebie współczucie i umiem się sobą opiekować, jestem zdrowa i prowadzę życie moich marzeń. Wracam do siebie, a wszystko dzięki temu, że odważyłam się stanąć twarzą w twarz z moim bólem, żeby go uzdrowić i uleczyć swoje głębokie rany.
To nie stało się przez noc, ani przez tydzień. To była praca, która trwa do dziś. Jak to zrobiłam, opisuję w mojej książce „Przypomnij sobie, kim jesteś naprawdę”, którą kupiło już setki osób i która nie ma ani pół negatywnej opinii. Tylko najpiękniejsze słowa czytam o niej i Ty też przeczytasz je TUTAJ. Chciałabym być skromna, ale w tym wypadku nie potrafię, bo ta książka jest cudowna i zmienia życie, po prostu… Dlatego polecam Ci ją z całego serca.
Przygotowałam również przepiękny 6-tygodniowy program, który ma formę sesji prowadzonych ze mną, bo wielu z Was chce mojej pomocy, a ja niestety nie mogę zaopiekować się wszystkimi, choć tak bardzo chcę!
Więc jeśli pragniesz zmiany w swoim życiu, ale nie wiesz, od czego zacząć to z całego serca polecam Ci zakupić książkę i zapisać się na bezpłatne spotkanie online TUTAJ.
A jeśli potrzebujesz pomocy natychmiast, nie zwlekaj ze skontaktowaniem się z odpowiednim specjalistą.
Trzymaj się Kochanie. Skoro mnie się udało powrócić do siebie, to nie widzę żadnego sensownego powodu, dla którego Tobie miałoby się nie udać! Jesteśmy w tym RAZEM i mamy prawo być szczęśliwi 🙏
Dziękuję
💖🙏
Dziękuję Ci Kochana za ten wpis. Podarowałaś mi dzisiaj skrzydła. Twoja praca jest cudowna. A swoją efektywność, autentyczność i charakter zawdzięcza Twoim osobistym świadectwom, które ujawniasz. Dziękuję Ci. Twoja odwaga mnie ośmiela.
Dziękuję z całego serca i tak bardzo się cieszę, że mogę dziś oddawać to, co ktoś kiedyś ofiarował mi 💖🙏 Wszyscy jesteśmy jednym i powinniśmy być wsparciem dla siebie na tej niełatwej drodze…
Twoje przesłanie jest niesamowicie ważne i mam nadzieję, że dotrze do jak największej liczby osób.
My nie zdążyliśmy, niedawno mój Tato odebrał sobie życie. Zachował swoje cierpienie dla siebie. Najtrudniejsza jest świadomość, że mogłaby wystarczyć jedna rozmowa. Dlatego dziś dużo rozmawiamy.
Dziękuję za pokazanie mi tej perspektywy.
Kochana, po pierwsze bardzo mi przykro i ogromnie współodczuwam z Tobą…
Jednocześnie dziękuję Ci za Twoje słowa… Wiesz, kiedyś ojciec kanadyjskiego lekarza dr. Russella Kennedy’ego cierpiąc na schizofrenię i zaburzenie afektywne, po kilku nieudanych próbach w końcu popełnił samobójstwo, napisał w liście do rodziny: „To nie wasza wina. To niczyja wina”. Chciałabym dla Was, żebyście nie obwiniali się o śmierć Taty… To nie była niczyja wina. Często trudno jest zauważyć, że nasi bliscy cierpią, bo tak dobrze nauczyliśmy się nasz ból maskować od dziecka…
Życie nauczyło mnie jednak, że jeśli zechcemy, to kiedy już żałoba się skończy, możemy dostrzec, że w tych bolesnych momentach często jest też ukryte jednoczesne piękno, którym dla Was było zbliżenie się do siebie i otwarte rozmawianie o tym, co boli. Nie każdy potrafi wyciągnąć lekcję z cierpienia, a Twojej rodzinie się to udało i to jest dla mnie cudowne i inspirujące. Dziękuję Ci za to. Dziękuję, że jesteś 💖🙏
Cierpię przez większą część mojego życia.I niby wszystko jest dobrze ,a jednocześnie nic nie jest dobrze.Nie wiem co robić.
Monia, nie wiesz, co robić, bo, jak napisałam w artykule, nie jesteśmy uczeni radzenia sobie w życiu, nie jesteśmy uczeni tego, skąd wynika nasz ból i jak radzić sobie nim w zdrowy i skuteczny sposób. Żeby się tego nauczyć, musisz albo skorzystać z zaufanego terapeuty, albo jeśli nie stać Cię na taki regularny wydatek, to przynajmniej inwestować swój czas w uczenie się, poszerzanie świadomości, czytanie książek, które podpowiedzą Ci, co robić, jak rozpocząć proces uzdrawiania swojego życia. Ja oczywiście z całego serca polecam zacząć od mojej książki: https://bodyclean.pl/e-book-przypomnij-sobie/, ale wybór należy do Ciebie. Przygotowuję też kurs, który będzie tańszy, niż wizyty u terapeuty, a jednocześnie będzie miał charakter sesji ze mną i wiem, że uzdrowi nie jedno życie. Cokolwiek zdecydujesz, chcę, żebyś wiedziała, że Twoje życie nie musi tak wyglądać, że istnieje wyjście, więc nie ustawaj w rozwoju 💖🙏
Przecudowny artykuł, poruszył mnie do głębi i czytałam go z całą paczką husteczek. Dziękuję.
Sara, dziękuję… Sama płakałam, kiedy go pisałam, bo to wszystko jest mi bliskie i jest ważne… Mam nadzieję, że poczułaś wsparcie i że nie jesteś sama w swoim cierpieniu 💖
Moniko witaj. Nie wiem nawet co napisać…mam 50 lat i,,,ciągle walczę, narzucam sobie męskie mega zadania, których nie jeden facet by nie dźwignął i tak się zapędziłam w tym udowadnianiu jaka jestem niesamowita i co ja nie potrafię, że musiałam sprzedać swój biznes, w który wsadziłam miliony; swoje, rodziców i banku…i zaczynam od nowa….w tym wieku?!
Najbardziej jednak boli mnie ile krzywdy wyrządziłam jedynej córce, jak ją zaniedbywałam emocjonalnie, odsuwałam, imprezowałam, rozwiodłam się z jej ojcem itd Dziś ona sama ma córeczkę i niestety wychowuje ją sama i jak widzę jak ją mocna kocha i ile ma cierpliwości, to jeszcze bardziej nienawidzę siebie!!!!!! Do tego wnusia jest niepełnosprawna, czasami myślę, że to kara dla mnie, że byłam taką zimną matką. Staram się im pomóc ile mogę, ale zmarnowałam cały majątek i nie mogę dać im tyle, ile bym chciała. A wszystko przez moją nieodpowiedzialność i brak miłości kilkanaście lat wstecz….jestem okropna, pusta i samolubna, a raczej byłam, bo wnusia przestawiła mi całe moje myślenie; kocham ją ponad wszystko i moją córkę też. Jak sobie z tym poradzić Moniko? całuję i ściskam
Witaj Martuś. Prawda jest taka, że po pierwsze – z przeszłością nie zrobisz nic, ale możesz za nią przeprosić i być teraz najlepszą wersją mamy i babci dla swojej wnuczki i córki. Po drugie, nienawidząc siebie i myśląc o sobie najgorsze rzeczy nikomu nie pomożesz, oczywiście możesz przeprosić za swoje zachowanie, ale piękne jest to, że go żałujesz, bo uwierz mi, że niektórzy ludzie nie mają poczucia winy za to, że krzywdzą innych. A Ty masz i to samo w sobie pokazuje, że masz dobre serce. Choć to niełatwe, potrzebujesz wybaczyć sobie to, czego nie wiedziałaś, zanim przyszło Ci się tego nauczyć. To nie jest łatwe, ale jest możliwe 💖
Ściskam!
Bardzo podniosło mnie w sumie to co tutaj napisałaś sam na ten moment jestem w strasznym dołku psychicznym mam 19 lat od 3 lat jestem uzależniony od alkoholu od roku od metamfetaminy byłem już na odwyku ale dopiero po wyjściu zdałem sobie sprawę jak bardzo używki zniszczyły mi głowę coraz bardziej się izoluje od ludzi znowu zacząłem pic może nie ciagami ale jednak popsuło mi to pewność siebie która znowu jest na poziomie dna a ja po prostu nie potrafię odciąć się od toksycznego towarzystwa bo nie potrafię nawiązywać nowych znajomosci i wydaje mi się ze te które mam to jedyne co mi zostało a nie mam się komu wygadać bo wstydzę się przyznać komukolwiek do tego ze mam problemy zawsze udaje ze wszystko ze mną okej ze swoimi rodzicami tez nie potrafię gadać mam po prostu jakaś wewnętrzne blokadę ale między innymi ten tekst dał mi do myślenia to ze powinienem zacząć chodzić na terapie również po wyjściu z odwyku zacząłem nałogowo palić marihuanę bo myślałem ze to nic złego jednak po kilku miesiącach codziennego palenie doprowadziło mnie to do paranoi przez które czasami boje się wyjść z domu
Tomku, dziękuję za Twoją szczerość. Cieszę się, że moje słowa dały Ci do myślenia… Zapraszam Cię przy okazji z całego serca na to spotkanie online: https://bodyclean.pl/spotkanieonline/ które pozwoli Ci jeszcze głębiej zrozumieć siebie 💖
Ten artykuł wzruszył mnie dogłebnie, że się rozpłakałam. Zwłaszcza, że wspominasz w nim o osobach transpłciowych, którą notabene jestem jedną z nich. Sama przeszłam przez to piekło ( nieakceptację rodziców, myśli samobójcze). Aby być sobą musiałam zmienić miejsce zamieszkania, gdzie poznałam wspaniałego mężczyznę, który w pełni mnie wspiera
Kochana, bardzo się cieszę, że wybrałaś siebie i że jesteś autentyczna, a do tego masz przy sobie kogoś, kto Cię w tym wszystkim wspiera… To piękne ❤️❤️❤️
Dziękuję bardzo za artykuł. Właśnie teraz zmagam się z tym okropnym wstydem a przez to też zaburzeniami lękowymi i depresyjnymi. Chodzę na terapię i biorę leki. Przede mną bardzo długa droga do akceptacji samej siebie. Potrzebowałam właśnie takich słów otuchy. <3
Pozdrawiam!
Witaj Elu, jesteś bardzo dzielna 💖 Gdybyś miała kiedyś wolną godzinkę czasu, zapraszam na to bezpłatne spotkanie online, bo uważam, że znajdziesz w nim wiele wartości dla siebie: https://bodyclean.pl/spotkanieonline/ Ściskam!