Nasze ciała są znacznie mądrzejsze, niż kiedykolwiek pozwolono nam sądzić. Jak wpłynęłaby na Ciebie informacja, że Twoje ciało jest świadome wszystkiego, co o nim myślisz, co o nim mówisz, co z nim robisz? Czy Twoje życie zmieniłoby się, gdybyś dowiedział się, że Twoje ciało może być całkowicie zdrowe, a jedyne, co Cię od tego dzieli, to Twoje przekonania? Tak, przekonania.
Jeśli czytujesz mnie regularnie, już wiesz, że naukowcy w 90-tych latach odkryli w naszym sercu komórki, które są podobne do mózgowych. Dzięki tym komórkom nasze serce potrafi myśleć, rozumować, zapamiętywać oraz wykonywać inne funkcje poznawcze. Aby zobrazować Ci, jak niezwykłe jest nasze serce, opowiem Ci o autentycznym przypadku ośmioletniej dziewczynki ze Stanów Zjednoczonych, której z sukcesem przeszczepiono serce 10-letniej zamordowanej dziewczynki.
Po przeszczepie, dziewczynka zaczęła mieć bardzo wyraźne i powtarzające się sny o tym, że ucieka przez las, a za nią biegnie dorosły mężczyzna, który ostatecznie ją napada, wypowiadając przy tym konkretne słowa.
Jej rodzice postanowili opowiedzieć o snach dziewczynki technikom śledczym, którzy pracowali nad sprawą tego morderstwa. Na podstawie uzyskanych informacji i rysopisu, policja była w stanie znaleźć mordercę, który pod naciskiem pytań i przedstawionych szczegółów przyznał się do popełnionej zbrodni. To wszystko było możliwe dzięki pamięci przechowywanej w sercu…
Często, zamiast myśleć umysłem, lepiej poczuć sercem. Zadać sobie pytanie – serce zawsze odpowiada, momentalnie. W związku z tym, że w dzisiejszych czasach nasza świadomość stacjonuje głównie w umyśle, warto przedtem dotknąć swojego serca dłonią. Świadomość podąża za dotykiem.
To jednak nie koniec niesamowitych informacji. Okazuje się że „mózgopodobne” komórki są rozsiane po całym naszym ciele. Znajdziemy je w naszych jelitach, nerkach, wątrobie, naszych gruczołach piersiowych, jajnikach, macicy, prostacie – DOSŁOWNIE wszędzie.
Co więcej, od dawna wiadomym jest, że nasze komórki mają swój własny mózg. Kiedy człowiekowi usunie się mózg, oznacza to jego natychmiastową śmierć. W szkole uczono mnie, że mózgiem komórki jest jądro komórkowe. Obecnie nauka dowodzi, że to nieprawda – jądro służy do reprodukcji potrzebnych części komórki (podobnie jak u człowieka jądra i komórki jajowe służą do rozrodu). Po usunięciu jądra, komórka nie umiera, lecz funkcjonuje bez zmian przez kolejne miesiące. Mózgiem komórki jest błona komórkowa (długo uważana za dość prostą i pospolitą strukturę), odbierająca sygnał od innych komórek ciała, z którymi tworzy całkowitą jedność.
No dobrze, ale co mają do tego nasze przekonania?
Komunikacja z ciałem
Dziś jest dla nas jasne, że każda komórka naszego ciała ma swoją własną inteligencję, a skoro tak jest, oznacza to, że nasze ciało jest świadome. Zastanówmy się więc, jak może czuć się ciało, które jest nieakceptowane. Jak czują się Twoje piersi, dosłownie rozumiejąc, że ich nie cierpisz? Jak czują się Twoje uda, pośladki, brzuch, ręce, stopy… Jak ciało, które jest niekochane, może być zdrowe, jeśli jedyne, co mu wysyłasz to nienawiść, rozczarowanie, ciągłe niezadowolenie?
Idźmy dalej. Jak czują się komórki ciała, którego właściciel jest w nieustannym stresie? Denerwuje się obowiązkami w pracy, sytuacją rodzinną, sferą finansową, wyglądem zewnętrznym, etc.
Zastanów się nad tym poważnie. Jeśli uważasz, że Twoje myśli (poglądy, przekonania) na temat świata i siebie samego nie mają najmniejszego wpływu na Twoje zdrowie i poczucie szczęścia, to czuję się w obowiązku uświadomić Cię, że jesteś w błędzie (osobom potrzebującym dowodów naukowych polecam przeczytać choćby „Biologię przekonań” Bruce’a Liptona, „Wymień umysł na lepszy model” Joe Dispenzy lub „Human by design” Gregga Bradena).
Każda nasza myśl połączona z emocją jest impulsem dla mózgu, który prowokuje wydzielanie określonych substancji i hormonów. W zależności od zabarwienia tej myśli i emocji, mogą to być hormony „szczęścia”, które dosłownie uzdrawiają i regenerują narządy i tkanki, bądź hormony stresu (kortyzol, adrenalina), które są odpowiedzialne za spadek inteligencji, stopniowe wyniszczanie i starzenie organizmu, spadek odporności, choroby autoimmunologiczne, choroby serca, nowotwory, depresję i wiele innych.
Komórki naszego organizmu są połączone. Nasze ciało tworzy jedną wielką społeczność komunikujących się ze sobą i współzależnych od siebie komórek. To jedna, harmonijna całość.
Ta harmonia zostaje dzisiaj całkowicie zaburzana przez życie, jakie prowadzimy. Dlatego, żeby się uleczyć, trzeba działać również całościowo (holistycznie). Znaleźć przyczynę problemu, a nie działać powierzchownie, lecząc objawy. Właśnie dlatego zażywanie leków nie jest najlepszym wyjściem.
Kiedy zaczynamy brać coś na serce, nagle słabnie nam wątroba. Leczymy wątrobę, a cierpią płuca, żołądek i jelita. Dlaczego? Bo te wszystkie narządy są ze sobą powiązane i współzależą od siebie. Człowiek chce zadziałać na wycinek, nie rozumiejąc, że zaburza przy tym pracę i funkcje życiowe całego organizmu, prowadząc tym samym do jego spustoszenia.
Geny to nie wyrok
Mam bardzo ważną informację dla osób, które są przerażone widmem choroby, tylko dlatego, że ich bliscy krewni na nią cierpieli. Geny nie definiują naszego zdrowia i to jest już potwierdzone. Aby zrozumieć podstawy naukowe, polecam zajrzeć do książki „Biologia przekonań” Bruce’a Liptona lub obejrzeć za darmo te dwa dokumenty: część 1 oraz jeszcze bardziej istotną część 2.
To percepcja (postrzeganie) naszego umysłu definiuje stan naszego zdrowia. To, jak postrzegamy siebie i świat zewnętrzny, definiuje stan naszego zdrowia. Negatywne przekonania prowadzą do choroby. Dobra informacja jest więc taka, że możemy uchronić się przed chorobą dzięki zmianie przekonań! Analizować je i codziennie wymienić na takie, które nam służą i nas uzdrawiają! Wszystko, co kluczowe na temat przekonań, zawarłam w tym artykule, który szczerze uważam za jeden z najważniejszych na moim blogu.
Bruce, jako naukowiec, pobierał komórki z ciał osób chorych. Okazało się, że po jakimś czasie wyekstrahowane komórki zdrowiały, bo przebywały w przyjaźniejszym otoczeniu, niż organizm pogrążony w chorobie. Zgodnie z dzisiejszym „stanem wiedzy”, komórka nie powinna była wyzdrowieć, skoro w jej genach zakodowana jest choroba. Na szczęście nasze geny to tylko suche dane, potencjał, a nie wyrok. Tym, co aktywuje bądź dezaktywuje geny, jest sygnał z otoczenia, środowiska, w którym żyjemy i które interpretujemy na swój indywidualny sposób (a nasza interpretacja opiera się na naszych przekonaniach).
Dlatego kluczem do przetrwania w dzisiejszym świecie jest adaptacja i zmiana negatywnych przekonań! Naszym największym priorytetem musi być przebywanie w stanie spokoju oraz dobrych emocjach, niezależnie od tego szaleństwa, którego dziś doświadczamy. Szukanie w każdej sytuacji pozytywnego aspektu jest kluczem do osiągnięcia równowagi.
Wiele chorób to niestety tzw. samospełniające się przepowiednie. Ludzie boją się, że zachorują, żyją w tym strachu na co dzień, aż w końcu stres oraz prawa fizyki przyciągają chorobę.
Jak sądzicie, co się dzieje, kiedy kobieta dotyka swoich piersi w celu znalezienia czegoś, czego wcale nie chce znaleźć? Fizyka kwantowa mówi, że ta osoba w końcu znajdzie to, czego tak usilnie szuka… Dlatego nie szukam w swoim ciele niczego na siłę.
Różne guzki znajdują się w różnych częściach naszego ciała, ale nawet o nich nie wiemy. I dzięki temu, że nie jesteśmy ich świadomi, jesteśmy spokojni. Ale kiedy człowiek zaczyna się nadmiernie badać i przejmować stanem swojego zdrowia, może to paradoksalnie doprowadzić do choroby, która wcale nie musiała mieć miejsca. Dlatego potrzebujemy znaleźć w tym wszystkim UMIAR.
Mój tato usłyszał od austriackiego lekarza urologa, że każdy mężczyzna umiera z rakiem prostaty. Nie na raka prostaty, lecz z rakiem prostaty, czyli zmianami w komórkach. Nie wiem o tym więcej, nie zgłębiałam tego tematu, ale czy to nie daje do myślenia?
Kolejna kontrowersyjna teoria na temat nowotworów jest taka, że komórki mutują po to, by oddzielić zdrowe tkanki od toksyn (zamknąć je w szczelnej kapsule). Oskarżać komórki mutujące o chorobę to tak, jakby oskarżać strażaków o to, że podkładają ogień, gdyż są zawsze tam, gdzie jest pożar. A przecież ich prawdziwym celem jest pomóc.
Nie zrozumcie mnie źle i nie denerwujcie się. Nie namawiam nikogo do zaprzestania działań profilaktycznych i badań. Nie uważam, że medycyna nowoczesna jest złem tego świata, ani że ludzie nie powinni się leczyć. W wielu przypadkach być może jest to jedyne wyjście, ratujące życie.
Celem zamieszczenia tych informacji jest jedynie zachęcenie Was do własnych przemyśleń, otwarcia głowy, szerszego spojrzenia i uwierzenia, że nasze ciało jest doskonalsze niż do tej pory pozwolono nam sądzić.
Nasze ciało pomaga nam przetrwać trudne zdarzenia
Jako dorośli, mniej lub bardziej, potrafimy radzić sobie z trudnościami życia codziennego. Niemniej, jako dzieci, nie znaliśmy jeszcze odpowiednich narzędzi, aby przetrwać ciężkie momenty. Dlatego właśnie najwięcej traum pochodzi z czasów dzieciństwa.
Kiedy nie potrafimy poradzić sobie z traumatyczną sytuacją, nasz świadomy umysł wypiera to zdarzenie do ciała (które określa się podświadomym umysłem), co nazywane jest dysocjacją. To nie jest wyłącznie stanowisko psychologów czy psychiatrów. Nauka potwierdza, że odczuwane w ciele emocje powodują powstanie nowych związków chemicznych, tzw. neuropeptydów. Nasze komórki zamykają w sobie pamięć tego zdarzenia i przechowują ją tam do czasu, aż znajdziemy sposoby na poradzenie sobie z tymi trudnymi wspomnieniami.
Pamięć tych wspomnień u kobiet zazwyczaj przechowywana jest w gruczołach piersiowych, macicy, jajnikach i sercu. U mężczyzn jest to najczęściej serce oraz prostata. Jeśli w kolejnych latach życia nie postaramy się oczyścić z tych wspomnień, ich nagromadzenie spowoduje dysharmonię w organach, którą nazywamy dziś chorobą.
Mamy wtedy zazwyczaj dwie możliwości: nowoczesna medycyna (farmakoterapia, chemioterapia, operacyjne usuwanie zmian, części lub całości narządów) lub podróż w głąb siebie i zrozumienie źródła choroby (z pomocą mogą tu przyjść informacje z książek oraz wiarygodnych źródeł, osoby/grupy z podobnymi przeżyciami lub zaufani terapeuci). Często ludzie łączą te dwie metody z dość dobrym skutkiem.
Ja, jak możecie się spodziewać, jestem za opcją podróży w głąb. Wierzę, że wszystko jest możliwe, bo wierzę w cuda. Taki cud obrazuje to 2-minutowe nagranie w szpitalu w Chinach, w którym możemy zaobserwować, jak w 2 minuty znika rak pęcherza. Słowa, które powtarzają obecni przy chorym uzdrowiciele, w wolnym tłumaczeniu oznaczają „to już się stało, wykonało się”. Na monitorze ultrasonografu, po lewej stronie widzimy zdjęcie zmiany nowotworowej, a po prawej stronie w czasie rzeczywistym obserwujemy, jak nowotwór zmniejsza się z sekundy na sekundę. Wystarczyło kilka chwil, aby zniknął całkowicie. Takie „magiczne uzdrowienia” bardzo łatwo można wyjaśnić dzięki fizyce kwantowej. Kluczowa uwaga: osoba chora całkowicie wierzyła w siłę leczenia energią (czyli była pozytywnie nastawiona do tego typu metody) oraz przed zabiegiem odpowiednio przygotowywała się do tego poprzez zadbanie o swoje ciało (dieta, sen, aktywność fizyczna) i stan ducha (medytację i przebywanie w wysokich wibracjach).
Aby zapobiec rozwojowi choroby, trzeba już wcześniej pracować z sobą, ze swoimi emocjami, wsłuchiwać się w siebie, nawiązać ze sobą ponowny kontakt, pokochać siebie, spróbować medytacji, przebywać w ciszy, żyć w wysokich wibracjach, zadawać sobie pytania, otworzyć się na to, co nasze ciało poprzez różne objawy i sygnały chce nam zakomunikować.
Rozmawiaj ze swoimi narządami
Brzmi zabawnie, co? 😀 Niemniej, kiedy zrozumiałam, że moje komórki (które tworzą tkanki, które z kolei tworzą organy) są świadome, postanowiłam się z nimi komunikować. Dlatego rozmawiam z moim sercem, z moją macicą, piersiami, nogami, jelitami 🙂 Nie zawsze jednak słowa wystarczą. Słowa są głównie dla umysłu, reszta ciała czuje. Dlatego najlepiej komunikować się z ciałem za pomocą emocji, ale również wizualizacji.
Przeczytałam gdzieś, że ciało, którego się nie dotyka, staje się smutne. Podpisuję się pod tym w całości, bo od kiedy zaczęłam gładzić i dotykać moje ciało dłońmi, obejmować je i przytulać, całować ręce i nogi z wdzięczności za wykonany trening, poczułam ogromną zmianę w moim wyglądzie, samopoczuciu i stanie zdrowia.
Czasem po prostu, podczas medytacji, wysyłam mojemu sercu miłość, pytam, jak się czuje i dlaczego. Jeśli coś mnie boli, to głaszczę to miejsce, jakbym głaskała inną osobę i jestem w tym bólu razem z tą częścią ciała. Świadome pozostawanie z bólem powoduje, że ten staje się mniejszy. Jeśli odpowiednio się skupimy i pozostaniemy świadomi, możemy zobaczyć wtedy jakieś obrazy lub wspomnienia, które pozwolą nam zrozumieć, co jest przyczyną bólu.
Zrozumiałam, że poprzez ból i wszelkie symptomy, ciało stara się z nami komunikować. Jeśli, zamiast próbować go zrozumieć, odurzamy i zagłuszamy je lekami, jaki będzie efekt? W jaki inny sposób nasze ciało ma nas ostrzec, powiedzieć, że cierpi? Że to jedzenie, które w niego wmuszamy, jest dla niego niewłaściwe, że zbyt mała ilość snu i zbyt intensywny trening je wykańcza? Że prowadzenie życia, jakiego nigdy dla siebie nie chcieliśmy, spycha nas w otchłań depresji?
Zamiast maskować ból w ciele, spróbujmy go zauważyć i zrozumieć. On zawsze jest informacją i ma do przekazania coś ważnego. Jeśli zbyt długo będziemy go zagłuszać, pewnego dnia możemy usłyszeć od specjalisty, że na ratunek jest już za późno.
Niezwykła medytacja
Ta historia jest dla mnie bardzo osobista, ale chcę się nią podzielić, aby podkreślić, jak bardzo ważna jest komunikacja z ciałem i jakie niesamowite jego możliwości pozostają przed nami zakryte, jeśli nie próbujemy go lepiej poznać.
Pewnego dnia, przed zaśnięciem, postanowiłam pomedytować dla swojego serca, wyrazić wdzięczność za to, że jest i nieustannie pracuje dla mnie. Na koniec tej wyjątkowej dla mnie medytacji wyobraziłam sobie, że mój mąż całuje mnie w serce (właściwie w klatkę piersiową na poziomi serca – w końcu sama nie jestem w stanie się tam pocałować, prawda? 😉 ).
Na drugi dzień, podczas przygotowywania obiadu, moje serce zaczęło niespokojnie bić i poczułam, że trudno mi złapać oddech. Nigdy wcześniej nie czułam czegoś podobnego. Zaniepokoiłam się jeszcze bardziej, bo nie miałam pojęcia, czym jest to spowodowane. Kilka minut później w moim sąsiedztwie stało się coś strasznego, co bardzo silnie na mnie wpłynęło. Dotarło do mnie, że moje serce dosłownie przeczuło tę sytuację.
Kiedy po kilku godzinach mój mąż wrócił do domu, opowiedziałam mu o całym zdarzeniu i o tym, jak bardzo to przeżyłam. Wtedy mąż (nie wiedząc o mojej wcześniejszej medytacji), po raz pierwszy w życiu pocałował mnie w serce…
Moje ciało to moja świątynia
Od kiedy zyskałam świadomość, jak idealnie zaprojektowane zostało moje ciało, mam do niego więcej szacunku i staram się dbać o nie na wszelkie znane mi sposoby: dbam o swój sen, o jadłospis, ruszam się niemal codziennie, staram się jak najczęściej przebywać w naturze i głęboko oddychać, otaczam się kochającymi ludźmi, praktykuję wdzięczność, medytuję. Nawiązuję z ciałem ponowny kontakt, który kiedyś mocno utraciłam.
Chciałabym, aby ludzie zrozumieli, że nasze ciała czują wszystko – nasze emocje, nasze myśli, słowa, które wypowiadamy do siebie, jak i do innych. Że nie możemy bezkarnie robić z naszym ciałem, co nam się podoba, bo prędzej czy później odbije się to na naszym dobrostanie. Musimy znaleźć w sobie siłę i szczerą wolę, aby pokochać swoje ciało całkowicie, wsłuchać się w nie, a w pierwszej kolejności najlepiej je przeprosić…
Jak więc pokochać swoje ciało? Miłość do siebie trzeba wyćwiczyć, jak mięsień. Zacznij od wdzięczności za to, co w Tobie sprawne i piękne. Doceń, że to ciało umożliwia Ci codzienne czynności, jak chodzenie, jedzenie, pracę. Na pewno czujesz, że jakaś część Ciebie rozumie, że Twoje ciało zasługuje na miłość. Pozwól tej części przemówić i zrobić to, co uważa za właściwe. Powtarzaj do siebie miłe słowa, a z czasem zauważysz, że to nie tylko staje się łatwiejsze i przyjemniejsze, ale że staje się Twoją nową prawdą.
Zastanawiam się, jak bardzo zdenerwowałbyś się na mnie, gdybym Ci powiedziała, że Ty sam wybrałeś to, jak będzie wyglądać Twoje ciało. Jeśli nie wierzysz, lecz Twój umysł pozostaje otwarty, zachęcam do lektury książki „Świadomość wielowymiarowa w świetle badań naukowych” dr Danuty Adamskiej-Rutkowskiej.
Twoje ciało jest Twoim przyjacielem. Ono nie zmusi Cię do ćwiczeń, nie wyrzuci z ręki kiepskiego jedzenia, nie poprosi o miłość. Będzie posłusznie wykonywało każde, nawet najbardziej destrukcyjne polecenie. Nie zdziw się więc, jeśli pewnego dnia powie Ci „przepraszam Cię, ale już nie dam rady…”.
Twoje ciało zawsze jest dla Ciebie, a czy Ty jesteś dla niego? To Ty świadomie wybierasz, czy kochasz i szanujesz swoje ciało. Nie zmarnuj tego.
MOJA NIEZWYKŁA KSIĄŻKA O POWROCIE DO SIEBIE
Jeśli całym sercem czujesz, że moje treści poruszają Twoje serce, otwierają Ci oczy i zmieniają Twoje życie, może zechcesz wejść jeszcze głębiej i znajdziesz w sobie gotowość, aby wyruszyć ze mną w najbardziej fascynującą i najważniejszą podróż Twojego życia – PODRÓŻ W GŁĄB SIEBIE.
W książce znajdziesz ponad 300 stron inspirujących i poszerzających świadomość informacji, ale również praktyki i metody, dzięki którym krok po kroku możesz uzdrowić swoje życie.
Wspaniale słowa….
Podziwiam Twoja dojrzałość i mądrość…
Pozdrawiam i ściskam
Dziękuję Marysiu. Dzielę się tym, co mi służy 🙏💖 Całuję mocno!
Jestem zachęcona i chcę coś zacząć od początku, od teraz. Dziękuję, ten artykuł stał się jakimś „przebudzeniem” dla innego, a może nowego rozumienia siebie. Pozdrawiam.
🙏💖 nawet nie wiesz, jak bardzo się cieszę…
Dziękuję 😊 dzisiaj ten artykuł przyniósł mi to, co jest mi potrzebne. Pozdrawiam ciepło
Do usług Kochana 🙏💖
Piękne słowa, czytam z wielką satysfakcją ,dziękuję z buziakami wielkimi, czytam wszystko po kolei, a każda strona wciąga następną i uczy pokory wobec siebie.
Cieszę się Bożenko, że te słowa trafiają do Ciebie. Wszystko, o czym piszę, zmieniło moje życie na lepsze. Mam nadzieję, że odmieni też Twoje 💖
Pani Moniko, całym sercem dziękuję za ten wpis ❤️ i w ogóle za Pani bloga. Cieszę się, że dane mi było „trafić” na niego w internecie. Dziękuję, że dzieli się Pani swoją wiedzą i doświadczeniem. Wpisy są dla mnie inspiracją do poszukiwania swojej prawdy i do troszczenia się o siebie, do poszukiwania drogi do ukochania siebie. Wszystkiego dobrego!
Tak się cieszę. Dziękuję za te słowa ❤️ Mam nadzieję, że to początek pięknej podróży w głąb siebie, która zaowocuje życiem, o jakim zawsze marzyłaś 💖🙏
A kiedy już wrócisz do siebie, będziesz miała w sobie tyle szczęścia, że będziesz chciała obdarowywać nim innych, nawet obcych ludzi. I tak, kroczek po kroczku, ten świat stanie się piękniejszy 😀 Buziak!
Kochanie, cieszę się że Cię spotkałam na mojej drodze, że mogę czytać tak cenne dla mnie informacje, jesteś wspaniała. Pozdrawiam Cię i życzę dużo sukcesów………
Jeju, tak ładnie do mnie napisałaś… Kiedy teoretycznie obcy sobie ludzie mówią do siebie tak ciepło, moje serce rośnie. Jestem taka szczęśliwa, że mogę dać Ci wartość 💖🙏 Cieszę się, że jesteś tu ❤
Moniko,serdecznie dziękuję za prawdę,dobro i piękno💚i jestem wdzięczna losowi,że przypadkowo „wpadłam na Twój trop”. Pozostanę z Tobą.Serdeczności Teresa💚
Tak się cieszę, że tu trafiłaś 💚 Dziękuję za dobre słowo! Wracaj za każdym razem, kiedy będziesz potrzebować inspiracji i podniesienia na duchu 💖🙏 Po to jestem 🙂
Jestem pod wrażeniem artykułów w blogu. Cieszę się,że go odkryłam 😀
Dziękuję za ciepłe słowa. Cieszę się, że tu jesteś 💚
Pani Moniko ….Dziękuję 🌷🌼
Cała przyjemność po mojej stronie 💖🙏
Droga Moniko, od pewnego czasu czytam Twoje treści, są mądre i mega wspierające, i za to Ci dziękuję 💖 Zastanawiam się nad kupnem Twojej książki i chciałabym zapytać jak głęboko sięga praca z jej treścią? Chodzi mi właśnie o pracę z traumami z dzieciństwa, emocjami zamkniętymi w ciele, z lękiem, z uzdrowieniem ran i wspomnień z przeszłości. Czy przy pomocy książki jest możliwość samodzielnego uzdrowienia tych swer,?
Cześć Aniu, dziękuję za dobre słowo o mojej pracy 💖
Jak najbardziej, książka posiada w środku m.in. treści oraz praktyczne ćwiczenia, które pozwalają uzdrowić trudne wspomnienia z dzieciństwa oraz uwolnić zalegające w ciele emocje, bo to jest podstawa każdej drogi uzdrowienia 💖🙏 Jednak moja książka to coś znacznie więcej, bo uleczenie ran to jedno, ale żeby wytrwać na tej drodze do uzdrawiania i nie popaść w syndrom ofiary, trzeba jeszcze potrafić spojrzeć na siebie i na innych z nowej perspektywy i o tym też jest moja książka. Także łączy ona pracę z podświadomością (ranami i niesłużącymi przekonaniami) ze świadomością, która pozwala nam żyć na zupełnie nowym poziomie ✨
Dziękuję z całego serca za Twoje słowa, które napełniły mnie nadzieją na wyzdrowienie. Trafiłam tutaj przypadkiem, ale w życiu przecież nie ma przypadków 🙂 fantastyczny artykuł!!!!! ❤ serdecznie pozdrawiam
Asiu, tak bardzo się cieszę, że moje słowa rozpaliły w Tobie światło nadziei. Nasze ciało jest potężne, podobnie, jak jego moc samouzdrawiania 💖 Życzę Ci całkowitego powrotu do zdrowia, na które w pełni zasługujesz 💖🙏
Dziękuję. W pewnym momencie popłynęły mi łzy podczas lektury tego wpisu. Uświadomiłam sobie, jak bardzo stęskniłam się za swoim ciałem…
Piękne i pomocne treści, a bloga czytam od kilku dni i nie mogę/ nie chcę się oderwać :).
Wszystkiego dobrego!
Bardzo się cieszę Jolu. Niech Ci ta przestrzeń i te moje treści służą, niech Cię koją i wspierają. Ściskam całym sercem! 💖🙏
Moniu,
jesteś dla mnie aniołem w ludzkim ciele. Dziękuję za treści, które publikujesz 🙂
Iwonko, nie wiem nawet, jak podziękować za tak piękne słowa… Cieszę się, że moje treści są dla Ciebie wartością! Ściskam z całego serca 💖🙏
„a w pierwszej kolejności najlepiej je przeprosić…” – nim doczytałem do tego miejsca, akapit wcześniej, spontanicznie przeprosiłem swoje ciało – dziękuję za wszystkie artykuły, które tu znalazłem, są w zgodzie ze mną 🙂 No ale dlaczego miałoby być inaczej, skoro jestem Tobą, a Ty mną 🙂
Tak Krzysiu, jesteśmy jednym. A nasze ciało to nasza świątynia, nasz dom. Dzięki niemu gdziekolwiek jesteśmy, jesteśmy w domu… 💖